RSS

PILNE! Dyrektywa jednak poczeka! Na razie wszystko po staremu.

04 Kwi

Cieszę się, że mogę Wam nareszcie przekazać dobrą informację. Otóż… co prawda dyrektywa nie poleciała w kosmos, ale jednak bedzie musiała poczekać. 20 maja przestał być datą graniczną. Inaczej mówiąc – nic się tego dnia nie zmieni.
Zapewne spytacie – dlaczego? Otóż – wynika to z „drobnego” przeoczenia naszych ustawodawców (ja też to przeoczyłem, ale ja nie jestem prawnikiem). Zapomnieli o biegu procesów legislacyjnych w UE. Jak wiecie, proces na etapie rządowym się zakończył i ustawa została przekazana do notyfikacji. Bez wdawania się w szczegóły: od 1.04 rozpoczął się proces notyfikacji tej ustawy w unii. Potrwa 3 miesiące, a więc do końca czerwca. I dopiero potem będzie ona mogła trafić do sejmu. A tak się składa, że zaczną się szybko wakacje sejmowe, więc pewnie i dłużej. Co więcej – jeśli jakieś państwo zgłosi uwagi do polskiego projektu, czas notyfikacji wydłuża się do 6 miesięcy, czyli do 1.10.

I najważniejsze: do tego czasu mamy stan taki, jaki jest dziś. Nie ma problemu z kupowaniem online i za granicą, nie ma kłopotów z 20 mg/ml i butelkami dla krasnoludków. Nie ma zakazu reklamy, promocji itp. (patrz UWAGA poniżej)
Czyli – jest dobrze.

Cieszycie się?

UWAGA!
Jak się okazuje, sytuacja jest zamglona i niejednoznaczna. Zakaz obejmujący kupowanie zdalne i transgraniczne jest na pewno odroczony. Co do zapisów samej dyrektywy – niektórzy jednak twierdzą, że przepisy mają obowiązywać od razu, czyli od 20 maja. Nie wiem, nie mam pojęcia o prawie unijnym i tych wszystkich procedurach. Regułą jest, że bezpośrednio stosuje się przepisy rozporządzeń UE (takich jak np. CLP czy REACH), natomiast dyrektywa wymaga przeniesienia na grunt krajowy. Jeśli czyta to jakiś prawnik znający się na temacie, byłbym wdzięczny za rozjaśnienie.

Ceterum censeo Directiva Tobaccorum delendam esse!
(A poza tym uważam, że Dyrektywa Tytoniowa winna być zniszczona!)

 
65 Komentarzy

Opublikował/a w dniu 4 kwietnia 2016 w ogólne

 

Tagi: , ,

65 responses to “PILNE! Dyrektywa jednak poczeka! Na razie wszystko po staremu.

  1. Bobek

    4 kwietnia 2016 at 22:16

    Uff jakaś tam pociecha jest. Powiedzmy, że nasz ustawodawca był na tyle wyrozumiały że rzucił nam dziurawe koło ratunkowe zamiast pokrywy od kanału.

     
  2. Rafał

    4 kwietnia 2016 at 22:18

    Jednak unijna urzędniczka z Grecji, niejaka Irma P. Piralis zadziałała! 😉

     
  3. Karol

    4 kwietnia 2016 at 22:33

    yeee cieszymy sie 🙂

     
  4. Krasnal45

    4 kwietnia 2016 at 22:43

    „butelkami dla krasnoludków”
    Hmm….niektóre krasnoludki są jednak nad wyraz wyrośnięte 😀

     
  5. Fortin

    4 kwietnia 2016 at 22:56

    W sumie może i na krotka metę jest sie z czego cieszyć, gorzej z tym co potem

     
    • StaryChemik

      4 kwietnia 2016 at 22:57

      Wolę się cieszyć na krótką metę niż wcale.

       
  6. zygzax116

    4 kwietnia 2016 at 23:48

    Czy te informacje są gdzieś zawarte na stronach z procesem legislacji tej ustawy czy na razie to tylko ‚wykopane’ informacje czekające na oficjalne upublicznienie?

     
  7. anonim

    5 kwietnia 2016 at 01:00

    Mam nadzieję, że to nie jest jakiś spóźniony żart primaaprilisowy, jeżeli nie to cieszę sie jak nigdy :DDD

     
  8. Marcin

    5 kwietnia 2016 at 03:47

    Kat odłożył topór bo wezwano go na pilne nie cierpiące zwłoki spotkanie.
    Skazaniec jednak nadal jest tam gdzie był czyli z głową na pieńku.

     
  9. Skinner

    5 kwietnia 2016 at 08:50

    A czy to nie jest czasem tak, że jeśli państwo nie zdąży z własną implementacją to jej zapisy od 20.05 obowiązują wprost (czyli 20mg/ml i 10ml pozostają aktualne)?

     
    • StaryChemik

      5 kwietnia 2016 at 08:56

      Ano właśnie – nie mam pewności czy dyrektywę stosuje się bezpośrednio. Rozporządzenia unijne tak, ale z dyrektywami sytuacja jest złożona.

       
  10. Karol

    5 kwietnia 2016 at 09:33

    Znajac Polskie realia to bedzie totalny burdel i balagan. Wystarczy spojrzec co teraz sie dzieje w rzadzie.

     
  11. hobi

    5 kwietnia 2016 at 10:56

    Jak było wspomniane rozporządzenie jest włączane do przepisów krajowych bezwzględnie i w całości. W przypadku dyrektyw, każde państwo włącza je do swoich już instniejących przepisów z modyfikacja mi jakie obiowązują wg dyrektywy, oczywiście można ją „ubogacić” jak to miało miejsce w przypadku nieszczęsnego zakazu sprzedaży na odległość. Co do czasu wdrażania, to teoretycznie jest to data jaka jest określona w dyrektywie, ale możliwe jest wprowadzenie zaleceń w poźniejszym terminie, co wiąże się jednak z pewnymi karami. Polecam zapoznać się z poniższym linkiem: http://www.bibliotekacyfrowa.pl/Content/35568/003.pdf

     
    • StaryChemik

      5 kwietnia 2016 at 11:56

      Dyrektywy się chyba nie „włącza”, ale dokonuje transpozycji do swojego prawa.
      Co do tego linku, czytałem to już dawno. Zwróć uwagę na ten fragment:
      „Zastosowanie dyrektywy uzależnione jest, co do zasady, od dokonania przez państwo
      członkowskie transpozycji jej norm do własnego porządku prawnego, czyli od dokonania
      operacji, której istota sprowadza się do zmiany adresata ustanowionych na jej mocy norm
      prawnych z państw członkowskich na wszystkie podmioty w krajowym porządku
      prawnym.”
      Ja to interpretuję tak: nie ma transpozycji – dyrektywa nie obowiązuje. Oczywiście państwo się naraża na kary, ale to już inna sprawa.
      W całym tym dokumencie nie ma nic o tym, że dyrektywa wchodzi jako prawo. To NIE jest rozporządzenie.

       
      • k73

        5 kwietnia 2016 at 12:55

        Dokładnie tak. Transpozycja Dyrektywy w kraju Unii odbywa się w formie Ustawy. Dyrektywa to wytyczne Unii, jak ma być dane zagadnienie uregulowane ustawowo w prawodawstwie państwa członkowskiego. Jeśli dany projekt ustawy nie jest zaakceptowany przez KE, albo jest ona w trakcie notyfikacji, to taka ustawa nie może być uchwalona w państwie członkowskim. I do tego czasu nie obowiązuje. W całości.

        Co do kar – w tym przypadku nasz rząd pilnuje terminów, więc kar nie będzie. Po prostu cały proces uchwalenia ustawy się przedłuży, ale z punktu widzenia KE wszystko jest OK. Przypuszczam, że niektóre kraje Unii puszczą projekt ustawty tytoniowej jeszcze później niż my, ważne być może, aby się to stało przed 20 maja 2016.

         
        • Kuba

          6 kwietnia 2016 at 17:32

          Dyrektywa nie nakłada zobowiązań na obywateli, a wyłącznie na państwa członkowskie.

          Sądy w okresie, kiedy dyrektywa jest błędnie zaimplementowana / opóźniona mają obowiązek brać pod uwagę zapisy dyrektywy, ale tylko w takim zakresie, który nie jest w sprzeczności z aktualnie obowiązującym prawem krajowym.

          W relacjach państwo-obywatel można powoływać się na dyrektywę jeżeli jej przepisy są jasne, precyzyjne i bezwarunkowe.

          Pozdrowienia

           
  12. alrsc

    5 kwietnia 2016 at 11:17

    Myślę że będzie to wyglądało jak ustawa dotycząca segregacji śmieci – to też unii sprawka.
    Wystarczy spojrzeć jak wygląda otoczenie wokół śmietnika.
    Jeśli ktoś będzie zarabiał kasę to będzie się kręciło.

     
  13. k73

    5 kwietnia 2016 at 11:20

    Przecież wprowadzenie dyrektyw unijnych z opóźnieniem przez kraj unii to nic nowego. Polska wiele dyrektyw unijnych wprowadziła z opóźnieniem, a niektórych w niepełnym stopniu lub nawet w ogóle. Opóźnienia wprowadzenia niektórych to często nawet 2-3 lata. Dotyczy to zwłaszcza emisji substancji toksycznych, emisji CO2, czy w ogóle przemysłu ciężkiego, górnictwa i energetyki. Kary były i są milionowe za takie opóźnienia. Czasami jakiś kraj wnioskuje do Unii o przesunięcie terminu wdrożenia, zwykle ze względów na nakłady inwestycyjne, jakie trzeba ponieść, aby spełnić warunki określone w takiej dyrektywie.

    W odniesieniu do dyrektywy tytoniowej nie wydaje mi się, żeby przesunięcie terminu jej wdrożenia nałożone było na nas jakąś karą, nie jest to jakaś specjalnie ważna dyrektywa unijna, ot jedna z wielu. Dlatego i ciśnienia dużego nie ma w polskim rządzie z tego powodu. Poza tym wydaje mi się, że nasz rząd ma teraz ważniejsze sprawy na głowie i z ważniejszych spraw musi się Unii tłumaczyć…

    Poza tym inaczej Unia podchodzi do jednego kraju, który jakiejś dyrektywy nie wdrożył, a inaczej do kilku krajów. A jak wiemy, jeszcze sporo krajów Unii jest na podobnym etapie, co my, a niektóre nawet niewiele zrobiły w tym zakresie (zwłaszcza nowe kraje Unii, takie jak Chorwacja).

     
  14. k73

    5 kwietnia 2016 at 12:06

    Chemiku, mam pytanie. Skąd info, że ustawa poszła do Unii do notyfikacji? Zgodnie z ostatnim protokołem Rady Ministrów, z dnia 8 marca:

    Rada Ministrów zdecydowała w nim o skierowaniu dokumentu do Sejmu, upoważniając Ministra Zdrowia do prezentowania stanowiska Rządu w tej sprawie w toku prac parlamentarnych. Rada Ministrów zobowiązała ponadto Ministra Zdrowia do przekazania projektu ustawy Ministrowi Rozwoju, koordynatorowi krajowego systemu notyfikacji norm i aktów prawnych, w celu jego przekazania Komisji Europejskiej do notyfikacji.

    Pytanie co stanie się / stało się najpierw?

    Jeśli Minister Rozwoju w dniu 01.04 puścił to do Unii w celu notyfikacji, to oznacza to, że Minister Zdrowia przedstawi projekt ustawy dopiero po jego zaakceptowaniu przez Unię.
    Zatem cały projekt pójdzie pod dyskusję sejmową i do komisji sejmowych później, następnie trafi do senatu, będą ew. poprawki itd, potem głosowanie nad ustawą, a w końcu trafi ona do Prezydenta.
    Ponadto do ustawy muszą zostać przygotowanie akty wykonawcze, czyli szczegółowe rozporządzenia. Bez tego ustawa jest martwa.

    Dobrym przykładem, jak to idzie i ile to trwa, jest uchwalanie ustawy o odnawialnych źródłach energii:

     
    • StaryChemik

      5 kwietnia 2016 at 12:12

      Informacje uzyskałem z tzw. źródeł dobrze poinformowanych. Niestety, nie mam upoważnienie do ich ujawnienia.

       
  15. k73

    5 kwietnia 2016 at 12:42

    OK. W zasadzie nie jest to tak bardzo istotne, bo i tak Minister Rozwoju był to tego zobligowany przez Radę Ministrów.

    Ważniejsze jest to, że ów 3 miesięczny okres „standstill”, czyli okres notyfikacji ustawy przez KE, rzeczywiście wstrzymuje uchwalenie ustawy, jednak w Sejmie może się w tym czasie odbyć I czytanie ustawy. Może, choć nie musi, iść to jednocześnie. A to już ważne info.

    Jeśli w trakcie notyfikacji KE lub inny kraj Unii wniesie Uwagę szczegółową do projektu, wymusza to wprowadzenie autopoprawki przez Radę Ministrów. Dopiero po jej wprowadzeniu i ponownej notyfikacji (dodatkowe 3 miesiące) przez KE projekt ustawy może pójść pod II czytanie w Sejmie.
    (Jeśli taka Uwaga szczegółowa będzie dotyczyć istotnych zmian w przepisach technicznych, to zmusza to państwo Unii do ponownego procesu notyfikacji takiej ustawy (w tym przypadku to raczej nierealne, bo w zakresie przepisów technicznych ustawa jest zgodna z dyrektywą)).

    Reasumując, tak jak piszesz, proces legislacyjny jeszcze kilka miesięcy potrwa, a każda Uwaga KE wydłuży go o kolejne 3 miesiące.
    I czytanie projektu ustawy w Sejmie może się do 30 czerwca odbyć, zaś II czytanie, realnie rzecz biorąc, może się odbyć dopiero po wakacjach. Uchwalenie ustawy (po pracach w Komisjach Sejmowych i po poprawkach Senatu) nastąpi wówczas jesienią. Potem jeszcze rozporządzenia do ustawy. A przecież jeszcze mogą być skargi do Unii.

    Także bądźmy optymistami.

     
  16. Krzysiek

    5 kwietnia 2016 at 14:45

    W sumie to jakieś jaja są, zaraz Unia nam nałoży karę za opieszałość … 🙂

     
  17. Karol

    5 kwietnia 2016 at 14:50

    tak samo bylo z samochodami z kierownica po prawej stronie, 2 lata! trwalo to wszysysko, Unia nakladaly kary a MY PODATNICY placilismy. Urzedasy mialy to w dupie. Teraz bedzie podobnie.

     
  18. Sean4

    6 kwietnia 2016 at 00:27

    Z tego co pamiętam- dyrektywa przed transpozycją obowiązuje Państwo, ale nie obywatela.
    Inaczej mówiąc- po wejściu dyrektywy w życie, a przed jej implementacją do przepisów krajowych- obywatel wybiera, czy woli stosować się do przepisów wynikających z dyrektywy, czy do przepisów krajowych, które mają być zastąpione.
    Przy czym jest to czysta teoria, w praktyce (na przykład) w przypadku refundacji leczenia za granicą NFZ udzielał błędnych informacji (nie dopełniając obowiązków i jednocześnie przekraczając uprawnienia, za co teoretycznie grozi więzienie) i stosował zasadę: ” to nas podajcie do sądu”. Kilka osób tak zrobiło i wygrało, cała reszta to czysta oszczędność dla budżetu.

     
  19. Kozikom

    6 kwietnia 2016 at 10:12

    Chemiku, dzięki Tobie mój dzień stał się piękny! ;d

     
  20. Mariusz

    6 kwietnia 2016 at 10:46

    Dobrze znana firma esmokin…rld chyba za bardzo się wystraszyła wycofując już 20ml liquidy. Palce można połamać na tych butelkach 10ml….

     
    • daniel30

      6 kwietnia 2016 at 11:57

      Mariusz ta dobrze znana firma planuje przywrócenie większych pojemności przynajmniej niektórych.

       
  21. tomasz

    6 kwietnia 2016 at 12:06

    To firma esmoking byla wlasnie za zabokowaniem sprzedazy internetowe na rozmowach z MZ dlatego ze ma mnostwo swoich wysypek. To oni lobbowali za wprowadzeniem zakazu sprzedazy internetowej w Polsce. Proponuje bojkot i nie kupowac produktow od nich, Mam nadzieje ze w koncu to wyjdzie na jaw.

     
    • lukabracci

      6 kwietnia 2016 at 13:47

      Ta firma to firma, ma zarabiać pieniądze ot i tyle. Im więcej tym lepiej.Może pan prezes udzielać piękne ładne wywiady, mówić o konkurencyjności itp.itd. Ale chyba świadomy człowiek ma świadomość zasad tej gry 😉
      A bojkot? To jak bojkotować biedronki bo zabrały klientów panu Januszowi z warzywniaka na rynku. Niestety…

       
      • tomasz

        6 kwietnia 2016 at 14:32

        Zgadzam sie ale niech ludzie/klienci wiedza, ze blokada sprzedazy internetowej w Polsce nie wymyslili rzadzacy tylko wlasnie firma Esmoking z Panem Januszem na czele, ktora to po cihcu lobbowala w kancelarii.

         
        • StaryChemik

          8 kwietnia 2016 at 20:58

          Rozumiem, że masz na to jakieś konkretne dowody, tak? Chętnie bym się z nimi zapoznał.

           
    • daniel30

      6 kwietnia 2016 at 17:22

      A to już bzdurki kolega wypisuje-jak ESW mogło chcieć zakazu sprzedaży w internecie kiedy sami mają BARDZO DOBRZE prosperujący sklep internetowy.Trochę logiki a mniej mitów.

       
      • klonowy

        6 kwietnia 2016 at 20:17

        Czyżby ktoś z marketingu ESW? Przecież oni bazują na sklepach stacjonarnych. Internet to głównie e-dym.

         
        • Dawid

          6 kwietnia 2016 at 20:23

          no ubiegłeś mnie 😉

           
      • Dawid

        6 kwietnia 2016 at 20:22

        nie no ręce opadają Panie daniel30… „bardzo dobrze prosperujący sklep internetowy”.. taki sklep w skali kraju to ma np. edym ale nie ESW, które za przeproszeniem „laske kładzie” na swój sklep internetowy, mając setki wysepek rozsianych po całym kraju i tylko czekając aż ludzie niemogący zrobić zakupów na odległość, przyjdą do galerii po ich produkty.

         
  22. tomasz

    6 kwietnia 2016 at 18:36

    Mialem ta przyjemnosc byc na konsultacjach z MZ w Warszawie i Pan Janusz z Esmoking kilka razy podkreslal, ze firma jest za wprowadzeniem zakazu sprzedazy internetowej w Polsce. Calosc konferencji byla nagrywana ale MZ nie odwazylo sie jej udostepnic mimo mojej prosby.
    Gdyby byla taka mozliowsc to bardzo chetnie ten kawalek konferencji bym udostepnil.
    Jezeli ktos ma jeszcz watpilowsci to bylo tam z 40 innych osob. Zreszta kilka z tych osob jest aktywnych na salonierozchmurzonych oraz zielonymforum i moga to potwierdzic.

     
    • daniel30

      6 kwietnia 2016 at 19:06

      Również byłem na tej konferencji i delikatnie mówiąc ktoś tu nie pisze prawdy.

       
      • tomasz

        6 kwietnia 2016 at 19:13

        Jestem z firmy, ktora czynnie brala udzial w dyskusji, ktorej komentarze byly odczytywane i zadawala pytania. Pan Janusz z Esmoking optowal za wprowadzeniem zakazu sprzedazy na odleglosci. Panie Daniel30 innej konferencji nie bylo. Tylko raz konsultacje z MZ byly prowadzone.

         
        • daniel30

          7 kwietnia 2016 at 16:36

          Tomasz żeby nie było wątpliwości ja osobiście jestem za takim zakazem sprzedaży internetowej właśnie po to by skutecznie zweryfikować sprzedaż tych produktów nieletnim.Z tego co ja wiem firma ESW mojego toku myślenia absolutnie nie popiera .Jeśli masz inną wiedzę na ten temat to ja się absolutnie przy swoim nie upieram.

           
          • lukabracci

            7 kwietnia 2016 at 16:46

            🙂 Kity wciskają jak dzieciom. Dla nich te zapisy to jak gwiazdka z nieba. Dotyk midasa.

             
      • Marcelina

        6 kwietnia 2016 at 20:32

        Daniel30 w takim razie nie słuchałeś zbyt uważnie. Wielokrotnie padło stwierdzenie, że zakaz sprzedaży na odległośc należy wprowadzić i za każdym razem była to wypowiedzić przedstawiciela ESW. Wypowiedź poparta faktem, że ciężko jest zweryfikować osobę kupującą przez Internet. Mając ponad 800 punktów sprzedaży na mapie Polski, ESW spokojnie obsłuży zainteresowanych stacjonarnie. Gorzej z firmami, które handlują tylko poprzez sklep internetowy.

         
        • lukabracci

          6 kwietnia 2016 at 20:49

          800 punktów, nie zapominajmy o dystrybucji produktów w marketach, sklepach. Samych żabek w Polsce parę tysięcy. To gigantyczna sprzedaż stacjonarna.

           
  23. alrsc

    6 kwietnia 2016 at 20:51

    ”Wypowiedź poparta faktem, że ciężko jest zweryfikować osobę kupującą przez Internet.”
    Tak czytam i nie wierzę w to co widzę – czy płatność kartą kredytową nie wyeliminuje niepełnoletnich!
    Ale nie przeniosą handel na wyspy gówniarstwo i tak będzie kupować tylko po wyższej cenie
    tak jak teraz papierosy na sztuki w pobliskim kiosku lub spożywczaku.

     
  24. k73

    7 kwietnia 2016 at 01:04

    Żeby tylko za przeciwko handlowi przez internet lobbowali…

    Za badania liquidów wszyscy będą musieli płacić 50-70 tys za jeden smak i jedną moc + opłaty.
    To samo z „badaniami” nad jednostajnym dawkowaniem nikotyny w e-fajku…
    Ale jak masz własne laboratorium i „instytut badawczy” to…

    W ustawie dużo się pisze o markach, konieczności raportowania… Sęk w tym, że w Polsce praktycznie nie ma marek e-papierosów (niektóre z firm importowych po prostu jakoś tam ponazywały te tanie zestawy i sprowadzany liquid). Za wyjątkiem tych kilku „marek”, czyli nadrukach na chińskich produktach no name, wymyślonych przez ESW…

    Całe szczęście, że życie nie zna próżni, a ludzie, przedsiębiorcy mają mózgi, żeby myśleć. Prawo nigdy nie nadąży za ludzkim myśleniem.

     
    • StaryChemik

      7 kwietnia 2016 at 08:45

      Moment – zakładasz, że ESW będzie mógł robić badania u siebie?

       
      • k73

        8 kwietnia 2016 at 08:33

        Oczywiście.
        Jak pisze ktoś niżej, odpowiednie papiery pod wymogi zgłoszeniowe już dawno mają gotowe. „Institute” na pewno już dawno je przygotował. A na papierach ten cały temat się przecież opiera, jak wiele innych rzeczy w życiu zresztą.

        A te firmy, które tylko kupiły kilka maszyn do rozlewania, pakowania i etykietowania liquidów, a nie mają własnego „instytutu”, będą płacić horrendalne pieniądze tym akredytowanym laboratoriom. Bo same Karty Charakterystyk już nie wystarczą…

         
        • StaryChemik

          8 kwietnia 2016 at 20:44

          Obawiam się, że idziecie Panowie nieco zbyt daleko z tymi oskarżeniami. Jeśli uważacie, że doszło do złamania prawa, powinniście to zgłosić – minister Z czeka na to. Tyle, że to wymaga choćby śladowych dowodów. Spytam z ciekawości: macie jakieś?
          „A te firmy, które tylko kupiły kilka maszyn do rozlewania, pakowania i etykietowania liquidów, a nie mają własnego „instytutu”, będą płacić horrendalne pieniądze tym akredytowanym laboratoriom. Bo same Karty Charakterystyk już nie wystarczą…”
          Przepraszam – za co będą płacić? Wskażesz przepis w ustawie?

          Ludzie kochani – wypowiadacie się, jakbyście już znali przepisy wykonawcze do ustawy. Po pierwsze: ustawa jeszcze nie istnieje. Po drugie: nad przepisami nawet się nie zastanawiali.
          Jeśli macie jakąś wiedzę, podzielcie się nią, proszę.

           
          • k73

            9 kwietnia 2016 at 01:41

            Szanowny Chemiku, ja nikogo nie oskarżam. Czytam po prostu ustawę i wszystko co jest z nią związane. I wiele rzeczy, jak Ciebie również, mnie w niej zastanawia.

            Jak to jest w ustawie: Badania papierosóww elektronicznych lub pojemników zapasowych trzeba zrobić na potrzeby wydania decyzji, o której mowa w ust. 1 (zgłoszenie).

            A w którym momencie i za co ma się zapłacić jest napisane w uzasadnieniu do ustawy, to nawet zacytuję:

            „Szacunkowe KOSZTY analiz chemicznych i toksykologicznych, jakie PONIOSĄ przedsiębiorcy działający w branży papierosów elektronicznych W CELU UZYSKANIA wszystkich danych NIEZBĘDNYCH DLA przeprowadzenia obligatoryjnego ZGŁOSZENIA produktów, o którym mowa w ustawie WYNIOSĄ:

            • dla pojemników zapasowych około 50 0000 -75 000 zł za jeden produkt,
            • dla papierosów elektronicznych i wszystkich ich elementów około 25 000 zł za jeden produkt”.

            Ustawodawca widzi to więc jasno:

            Są to wprost podane koszty analiz, jakie producent / importer liquidów / e-papierosów MA PONIEŚĆ, aby PRZEPROWADZIĆ ZGŁOSZENIE takiego produktu (czyli na pół roku przed wprowadzeniem ich na rynek).

            Aż nasuwa się pytanie: skąd oni mieli te liczby, te koszty? W przypisie jest odpowiedź: „Koszty zostały oszacowane w oparciu o oferty, które zostały przesłane przez wyspecjalizowane jednostki badawcze w RP i UE.”
            Czyli ktoś z MZ złożył zapytanie ofertowe w trakcie opracowywania projektu ustawy? Zamówienie publiczne było? Konkurs ofert? Wobec tego niedookreślenie zakresu wymaganych badań i brak jakiejkolwiek listy jednostek badawczych, które mają je wykonać zastanawia. I myślę, że nie tylko mnie.

            W zasadzie nawet należałoby też zapytać dlaczego te koszty się w ogóle pojawiły? Dlaczego są one wprost połączone z kosztami administracyjnymi zgłoszenia, a w następnym akapicie nawet zsumowane??

            Czy nie ma być tak, że obowiązkowym będzie dostarczenie faktury na 50000 zł za zbadanie jednego produktu? Bo jakby nie wprost wynika z tego, że tak. Czyli faktura na badanie każdego produkty + badania + odpowiednie papiery zgłoszeniowe. Taki plik dokumentów w takiej kolejności chyba?

             
            • StaryChemik

              9 kwietnia 2016 at 13:10

              Piszesz wprost: „Jak pisze ktoś niżej, odpowiednie papiery pod wymogi zgłoszeniowe już dawno mają gotowe. „Institute” na pewno już dawno je przygotował.”
              Skoro „na pewno”, to znaczy, że musisz mieć na ten temat jakąś wiedzę. Informacje konkretne. Bo inaczej coś takiego nazywa się zawoalowanymi insynuacjami.
              Nie jestem fanem ESW, ale uważam, że to jest ich sprawa, że mają laboratoria albo dostęp do takowych. Nie dostali tych laboratoriów za darmo. I to jest normalne w dzisiejszym świecie, że większy może więcej. Masz jakieś rozwiązanie, aby było inaczej?
              Popatrz na to inaczej – z punktu widzenia użytkownika (chyba, że jesteś jednym ze sprzedawców, wtedy sprawa wygląda inaczej). Jako użytkownik chcę mieć produkt bezpieczny. Rozsądnie przebadany. Nie wiem skąd ministerstwo ma te szacunkowe koszty.Nie wiemy jak będzie wyglądać konkretna procedura. Stawiasz wiele pytań, ale… czy wysłałeś je może do MZ? Bo ja naprawdę nie jestem adresatem takich pytań.
              Co zaś do badań i ich kosztów – odniosę się w osobnym wpisie na blogu.

               
              • k73

                14 kwietnia 2016 at 00:04

                Drogi Chemiku, chcę Cię uspokoić: tych wszytkich pytań nie kieruję do Ciebie, broń Boże. Puszczam je za pośrednictwem Twojego poczytnego bloga w internetowy eter. A Twoi czytelnicy albo sami sobie odpowiedzą albo poszukają na nie odpowiedzi.

                Jak sam wielokrotnie piszesz, nie żyjemy w Matrixie. Nawet nie chcę pomyśleć, że te koszty badań, które podaje polski ustawodawca w uzasadnieniu do polskiej wersji projektu ustawy tytoniowej, są kosztami podsuniętymi mu przez jedyne szłuszne laboratorium jedynego słusznego dystrybutora w Polsce… Naprawdę nie chcę tak myśleć i mam głęboką nadzieję, że tak nie jest. I że dystrybutor nie będzie zobligowany do dołączania do każdego produktu faktur na 50 tys zł.

                Jednak przy tej okazji chcę też zauważyć, że w ustawie jest bardzo niepokojący zapis, który niejako obliguje każdego dystrybutora liquidów i e-papierosów do zbadania produktów przed/w trakcie/po dokonaniu zgłoszenia. Jest przecież w ustawie wyraźnie napisane, że na wniosek Sz.P. Inspektora (notabene, ciekawe kto nim będzie, prawda? Ważna fucha to przecież będzie) każdy liquid i każdy e-fajek (już upraszczając i pomijając swoistą nomenklaturę ustawy) dany liquid i e-fajek może być zbadany przez wskazane przez niego akredytowane laboratorium. I znowu: nawet nie chcę myśleć, że każde zgłoszenie będzie do tego jedynego właściwie słusznego laboratorium kierowane…

                A jak to działa wyjaśnię, na przykładzie branży paliwowej w Polsce (nawet topodobne, bo też są płyny):

                Taki PKN Orlen SA ma wydzieloną z własnych struktur własną spółkę Orlen Laboratorium Sp. z o.o. (dawniej był to dział w firmie), która bada próbki paliw. Przynosi to dochód spółce Laboratorium i daje jednocześnie koszty spółce matce. Przy okazii Laboratorium świadczy oczywiście odpłatne usługi badawcze paliw podmiotom zewnętrznym.

                Potem. przy kontroli paliw na stacjach myślenie organów kontrolujących jest proste: duża firma z ponad tysiącem punktów sprzedaży na pewno ma wszystko w porządku, papiery lux, przecież nie może sobie pozwolić na wpadkę (i jest to prawda). I organy kotroli myślą dalej: To już bardziej ci niektórzy co mniejsi na pewno kombinują (i to też okazuje się prawdą, wystarczy zerknąć na coroczną listę stacji paliw ze stwierdzonym „chrzczonym paliwem”). Bo tylko tych co większych z niezależnych sieci stacji stać na badania paliw. Reszta zdaje się na papiery hurtownika albo ryzzykuje.
                To niemal tak samo, jak z kosztami badań liquidów i e-fajek, jakie określił ustawodawca. Tylko najwięksi gracze na rynku je udżwigą. I o to chodzi. Plus wysokie kary za niezgodności z wytycznymi – też tak samo: tylko więksi mogą je ewentualnie udźwignąć (proszę zwrócić uwagę, jakie horrendalne pieniądze są tam wyszczególnione – ale przecież duzi gracze mają wszystkie papiery super i żadnych kar nie zapłacą).

                Na tym prostym przykładzie rynku stacji paliw widać, jak wygląda jeden z mechanizmów tworzenia monopoli brażnowych: widzimy potem, jak punkt po punkcie znikają stacje „no name” albo małe sieci stacji paliw (niezależne stacje, sieć Delfin, itp): bo albo się zamykają albo przechodzą do franczyz koncernowych monopolistów albo ich lokalizacje są przez nie po prostu kupowane. Ktoś powie: nie wytrzymują konkurencji, przechodzą pod znany powszechnie brand. OK, prawa rynku wydawałoby się. Ale taki brand koncernowy kosztuje i to sporo. Ale też daje potem franczyzodawcy większe obroty – ze względu na rozpoznawalność takiej marki, Ale jak by nie patrzył, efekt finalny jest bezsporny: punktów sprzedaży największego przybywa. A o to przecież chodzi – o udział w rynku.

                Tak też będzie w branży e-papierosów.

                Bo kolejne mechanizmy, jakie można wyczytać w projekcie ustawy tytoniowej, są podobne do tych, jakie miały miejsce swego czasu na rynku paliw. Określa się kolejne rygorystyczne i kosztowne wymagania, które tylko największe sieci mogą spełnić/ Bo małych sieci, a tym bardziej pojedynczych stacji paliw na to nie było stać: Na stacjach paliw był to nakaz wykonania zbiorników dwupłaszczowych: jako że nieopłacalne było robienie drugiego płaszcza, to takie zbiorniki trzeba było kupić nowe. A jak nowe zbiorniki, to i nowe dystrybutory. A jak to wszystko, to i podjazd trzeba zrobić szczelny, z odpływami. Itd, itd..
                I tak powoli, powoli, wykrusza się kosztami dostosowania do wymogów ustawy tego małego, w tych wszystkich pipidówkach, w małych miejscowościach albo te wszystkie małe stacje w większych miastach, gdzie psuły rynek stacjom koncernowym niskimi marżami i niskimi cenami. Oczywiście w imię dobra dla ludzi, jakości paliw, itd.

                Na tej samej zasadzie teraz chce się odciąć ludzi od sklepów internetowych z e-fajkami. I też to się przecież ma zrobić dla dobra ludzi, jakości produktów, itd.
                Ale nie ma się co łudzić: potem w tych mniejszych miejscowościach, które odetnie się od sklepów internetowych oraz w tych gorszych na ten moment lokalizacjach w większych miastach, zagoszczą punkty sprzedaży e-fajek, tej firmy która udźwignie wszystkie koszty, bo może je sobie zbilansować: obrotem i liczbą własnych punktów sprzedaży (albo też może dwóch firm, bo w zdrowych warunkach rynkowych liderów jest zwykle dwóch firm, reszta to nie liczący się margines). Dokładnie tak samo, jak to miało miejsce z polskim rynkiem stacji paliw (Orlen, Lotos), globalnym rynkiem coli (Coca-cola, Pesi Co), itd…

                Następnym krokiem po nadaniu swojego brandu wszystkim, którzy go chcieli lub musieli przyjąć, bo w pojedynkę kosztowo nie daliby rady + tym, których się kupiło + tam, gdzie weszli, bo było wolne miejsce, jest HURT – dla tych nielicznych, którzy pozostali i którzy dalej, mimo wszystkich kłódm jakie podłożyło im się pod nogi, chcą samemu handlować pod własnym szyldem.

                I powtarzam: tak to będzie wyglądać w branży e-papierosów, bo tak to uregulował projekt ustawy tytoniowej. Bo to globaliztyczna ustawa sporządzona w oparciu o globalną, europejską dyrektywę. Te przepisy ustanawiają prawo dla koncernów, nie dla małych firm. Szkoda tylko, że w Polsce zapomniano o tym, jaki jest udział małych firm w prodkcie PKB naszego kraju i ile miejsc pracy one dają zwykłym ludziom.
                Pzdr

                 
                • jÓzek

                  14 kwietnia 2016 at 00:42

                  Brawo, bardzo dobrze napisane i zgadzam sie w 100%
                  Niech mi ktos powie w jakim innym kraju w UE firma tytoniowa wykupila firme od e papierosow ?
                  W jakim inym kraju ta firma na ponad 800 stoisk ?
                  Gdziej jeszcze tez wprowadzili zakaz sprzedazy na odleglosc/ internetowa (wstepnie jest kilka krajow)
                  Ale teraz wezmy to razem i prosze spojrzec z dystansu, czy to sie nie trzyma „kupy” ???
                  Moja propozycja, moze by tak zebrac w calosc to co robil ESW, wykupienie ich, rozmowy z MZ oraz to ze lobbowali za zakazem sprzedazy internetowej..i przygotowac osobnego posta Taka analiza sytuacji wiele wyjasni…

                   
                  • StaryChemik

                    14 kwietnia 2016 at 13:10

                    1. W Wielkiej Brytanii. I to niejedna.
                    2. Jak wyżej.
                    3. „może by tak” – ciekawy pomysł. Zrobisz to?

                     
  25. an

    7 kwietnia 2016 at 10:26

    Zaraz, zaraz. Coś przeoczyłem? Dlaczego koszt badania jest tak duży? To samo zgłoszenie i opłata 4tyś nie wystarczy(lub mniej, w zależności od wielkości firmy)?

     
  26. artC

    7 kwietnia 2016 at 11:40

    Moim zdaniem, podanie przez ESW kosztów badań jest typowym zabiegiem odstraszania konkurencji .. Oczywiście, że ESW będzie robić badania u siebie- sądzę, że już je wykonało. W notyfikacji wystarczy podać zawartości związków występujących w mieszaninie i tych występujących po odparowaniu.A toksykologia i właściwości CMR- jest raczej zabiegiem literaturowym przynajmniej na chwilę obecną .Związki stosowane aromatyzowania żywnści ,nikotyna glikol prop. i gliceryna są już przebadane, a inne które powstaną po podgrzaniu i ewentualnie (jeżeli nie znajdzie się danych literaturowych a temat toksyczności i właściwości CMR ) będą wymagały doatkowych badań .Na chwilę obecną nie ma określonych wymogów co do metodyki badań, jednak mają się takie niebawem ukazać .Dlatego nie wiem skąd już pojawiły się informacje na temat kosztów ? Skoro Jeszcze nie ma listy związków, które są niezbędne do przebadania dla odparowanego liquidu ?I nie ma jednznacznego oficjalnego stanowiska KE odnośnie metod badawczych wymaganych do analizy składu liquidów po odp.?Jeżeli jestem w błędzie proszę, wyprowadźcie mnie z niego .

     
    • StaryChemik

      7 kwietnia 2016 at 12:47

      Co do badań – w projekcie ustawy jest:
      Badania papieros6w elektronicznych lub pojemnik6w zapasowych na potrzeby wydania decyzji, o kt6rej mowa w ust. 1, są przeprowadzane w laboratoriach posiadających akredytację w odpowiednim zakresie, udzieloną w trybie przepis6w
      ustawy z dnia 30 sierpnia 2002 r. o systemie oceny zgodnosci, lub w laboratoriach powolanych do realizacji zadan z zakresu ochrony zdrowia publicznego w ramach Panstwowej Inspekcji Sanitamej albo Inspekcji Farmaceutycznej.

       
  27. artC

    7 kwietnia 2016 at 12:50

    O jakiej decyzji jest tutaj mowa ? proszę doczytać …

     
  28. artC

    7 kwietnia 2016 at 13:09

    Dobrze trochę podpowiem .. Chodzi tutaj o wymagania akredytacji jedynie dla laboratoriów, które będą wykonywały badania próbek e-liquidów zebranych z rynku .Takie badania będą wykonywane celem sprawdzenia zgodności liquidów z danymi przekazanymi podczas notyfikacji . A decyzja, o której mowa jest decyzją o wycofaniu z obrotu lub wstrzymaniu produkcji :

    Badania papierosów elektronicznych lub pojemników zapasowych na potrzeby wydania decyzji, o której mowa w ust. 1, są przeprowadzane w laboratoriach posiadających akredytację w odpowiednim zakresie, udzieloną w trybie przepisów
    ustawy z dnia 30 sierpnia 2002 r. o systemie oceny zgodnosci, lub w laboratoriach powolanych do realizacji zadan z zakresu ochrony zdrowia publicznego w ramach Panstwowej Inspekcji Sanitamej albo Inspekcji Farmaceutycznej.

    A ust 1 art 11f mówi:

    Art. llf. 1. W przypadku gdy Inspektor stwierdzi lub ma uzasadnione powody do
    stwierdzenia, że określone papierosy elektroniczne lub pojemniki zapasowe albo dany
    rodzaj papierosów elektronicznych lub pojemników zapasowych mogą stanowić
    poważne zagrożenia dla zdrowia ludzkiego, wstrzymuje, w drodze decyzji, ich
    wytwarzanie lub wprowadzanie do obrotu, lub nakazuje wycofanie z obrotu, na czas
    niezbędny dla dokonania oceny przez Komisję Europejską.

    Nigdzie nie znajdziemy zapisu, który mówi o wymaganiu badania liquidów w akredytowanym laboratorium .

     
    • Kapibara

      7 kwietnia 2016 at 17:29

      Kolega ma rację – to inspektor będzie badać wyroby w laboratoriach akredytowanych lub powołanych, wprowadzający może je zrobić gdzie chce (również w laboratorium wlasnym).

       
      • StaryChemik

        7 kwietnia 2016 at 17:44

        Własne wyroby każdy może badać gdzie chce – to oczywiste. Ja pisałem o badaniach arbitrażowych.

         
  29. jÓzek

    7 kwietnia 2016 at 17:43

    no tak „37 naukowcow juz przebadalo ty nie musisz” czy jakos tak…. Swoją drogą czekam na nagłośnienie tego lobbowania przez ESW w mediach bo robi się coraz ciekawiej. 🙂

     
  30. klonowy

    7 kwietnia 2016 at 17:53

    W jakich mediach? W tych, co płacą za reklamy? 🙂 Zresztą nawet na tym blogu w pewnym wywiadzie pan z ESW opowiadał bajki i nikomu to nie wadziło. Później sprzedali wszystko BAT i cisza…

     
  31. Meant

    11 kwietnia 2016 at 22:21

     
    • StaryChemik

      12 kwietnia 2016 at 19:30

      A niech sobie odpoczywają, najlepiej do końca roku. Zmachali się przecież bardzo na tych nocnych obradach.

       
  32. Po niemiecku

    13 kwietnia 2016 at 11:33

    Dobry blog. Polecam.

    [a czy aby to nie jest wciskanie reklamy, marne zresztą? Link usunąłem. – SCh]

     

Dodaj odpowiedź do StaryChemik Anuluj pisanie odpowiedzi

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.