RSS

Kolejne ciekawe wyniki badań aerozolu generowanego z różnych LQ

22 Wrz

Wracam do spraw, które najchętniej opisuję, a więc do badań związanych z chmurzeniem. Tym razem chciałem napisać trochę na temat publikacji, która ukazała się zaledwie kilka dni temu w czasopiśmie Tobacco Control. Głównym autorem tej pracy jest „nasz człowiek w USA” czyli Maciej L. Goniewicz.
Tym razem na tapecie są liquidy smakowe, a zespół badał oddziaływanie aerozolu na komórki nabłonka oskrzeli – czyli takie, z którymi styka się to wszystko, co wdychamy do naszego organizmu. Badania były oczywiście prowadzone in vitro, czyli na specjalnych liniach komórkowych hodowanych w laboratorium. To standardowa procedura, pozwalająca na oszacowanie szkodliwości tego wszystkiego, co w prawdziwym życiu dostaje się drogą wziewną do naszego układu oddechowego.
Na rynku dostępne są tysiące rozmaitych wersji smakowych liquidów, większość z nich występuje też w odmianach zawierających różną ilość nikotyny. Z chemicznego punktu widzenia są to mieszaniny rozmaitych związków, przy czym większość stanowi oczywiście nośnik, czyli glikol propylenowy (PG) oraz gliceryna (VG). Wiadomo, że skład liquidu różni się od składu generowanego aerozolu – różne składniki odparowują w różnym tempie, mamy też do czynienia z reakcjami wtórnymi. Musimy oczywiście pamiętać, że nawet najbardziej złożony aerozol generowany z e-fajka to pikuś w porównaniu z koktajlem zawartym w dymie tytoniowym.
Dobrze więc, że badacze z Roswell Park wzięli to pod uwagę i w swoich badaniach również zastosowali dym tytoniowy z tzw. papierosa referencyjnego. Dzięki temu możemy zobaczyć, że dowolny z badanych liquidów odparowywany nawet przy najmniej korzystnych ustawieniach waperosa jest mniej szkodliwy dla komórek niż dym z papierosa. I to jest kolejna praca, która to potwierdza. Ludzie, którzy twierdzą, że smakowe LQ beznikotynowe są całkiem nieszkodliwe powinni też zajrzeć do tej pracy, ponieważ zobaczą, że jednak się mylą. Sporo z badanych płynów działa na komórki silniej niż w przypadku, gdy zamiast aerozolu mamy w systemie tylko powietrze.
Ciekawe wyniki dała analiza zawartości nikotyny w produktach dostępnych na rynku USA – popularne jednorazówki Blu miały np. deklarowaną zawartość 24 mg/ml, natomiast analiza wykazała, że jest jej tylko 12,3 mg/ml. Śmieszna oszczędność, prawda? A wynik idzie w świat.
No dobrze, teraz w skrócie o tym, jak wygląda cytotoksyczność różnych smaków oraz zależność od zawartości nikotyny oraz innych czynników. Może najpierw nikotyna, ponieważ tutaj wyniki są dość zaskakujące, przynajmniej dla mnie. Otóż – okazuje się, że komórki nabłonka nie przejmują się nikotyną. Praktycznie taka sama ilość przeżywa w aerozolu generowanym z zerówki jak w tym, który powstał z LQ o mocy 24 mg/ml. Z kolei porównanie dymu tytoniowego z powietrzem jest bardzo obrazowe – jest on 20 razy bardziej toksyczny dla komórek nabłonka.
Badania wykazały, że istnieje niewielka zależność od nośnika – najlepszym okazuje się czysty PG, gorsze są VG oraz mieszanina PG/VG. Zdecydowane różnice obserwowano natomiast w zależności od podawanego napięcia (sprzęt: eGo Vision Spinner). Wzrost z 3,3V do 4,8 powoduje 6-krotne zmniejszenie przeżywalności komórek.
A teraz smaki: tytoń, pina colada oraz mentol okazały się być najmniej szkodliwe. Gorzej spisywały się LQ kawowe, ale najgorsza była, o dziwo, truskawka. Jak na razie badacze nie wiążą tego z żadnym konkretnym związkiem – na takie wnioski trzeba będzie poczekać. Tak czy inaczej – myślę, że wyniki są naprawdę interesujące.
Krótkie podsumowanie: dobrze, że nadal są prowadzone badania. Im więcej będziemy wiedzieć, tym lepiej. Absolutnie nie uważam, że prezentowane wyniki są argumentami przeciw chmurzeniu. Przeciwnie – kolejny raz zobaczyliśmy, że chmurka jest zdecydowanie mniej toksyczna niż dym tytoniowy. Jestem przekonany, że kolejne badania pozwolą na zidentyfikowanie składników, które zwiększają cytotoksyczność, co z kolei będzie skutkować eliminacją takich związków z aromatów. I dobrze.

Ceterum censeo Directiva Tobaccorum delendam esse!
(A poza tym uważam, że Dyrektywa Tytoniowa winna być zniszczona!)

 
32 Komentarze

Opublikował/a w dniu 22 września 2016 w ogólne

 

Tagi: ,

32 responses to “Kolejne ciekawe wyniki badań aerozolu generowanego z różnych LQ

  1. Emalia

    22 września 2016 at 22:39

    Mnie zastanawia inna kwestia – są tacy, którzy dziennie przepuszczają przez atomizer 10-15ml płynu o niskiej zawartości nikotyny „bo schodzą z mocy”. Jak taka konsumpcja, choćby bazy zerówki wpływa na to na co może wpływać, w porównaniu z mniejszą ilością o większym stężeniu nikotyny? Paliłem 3 paczki czerwonych Marlboro – po przejściu na wapowanie zadowalało mnie dziennie ok 3,5 ml 18 mg/ml. Obecnie zużywam średnio dziennie 3,75 ml 16 mg/ml choć atomizery są wydajniejsze (w mojej ocenie nieco zbyt wydajne jak na moje potrzeby MTL).
    Jeżeli chodzi o skład płynów, to najbardziej mi odpowiada 100%VG z 16-18 (lub czasem 12) mg/ml nikotyny z niewielkim dodatkiem absolutu tytoniowego i ew. mentolu, a reszta chemikaliów precz.
    Nie jestem w stanie więcej razy wciągać takich płynów, co zwiększyłoby moją dzienną konsumpcję. Nie mam też potrzeby stosowania „wymyślnych kombinacji zapachowych”. Pytanie ilu waperów jest do mnie podobnych i jak takie waperstwo ma się do opisanych badań? Bo tak sobie myślę, że niektóre, a może nawet większość, „smaków” nie sprzyja zastępowaniu analogów.

     
    • k73

      22 września 2016 at 22:53

      Co do wyników badań, to w zasadzie większość z tego było jasne już wcześniej, głównie to, że wysokie moce i napięcia powodują radykalny wzrost szkodliwości e-papierosów.

      A co do zerówek i płynów z nikotyną, to rzeczywiście ciekawe, że, jak wynika z badań, nie ma to znaczenia dla płuc.

      VG, czyli gliceryna to jednak dużo gorsza substancja do przenoszenia aromatu niż PG. No i jednak bardziej szkodliwa, jak można przeczytać.

       
      • Emalia

        22 września 2016 at 22:59

        Musi być „coś za coś” czego jeszcze nie zbadali, bo gdyby na rynku były tylko płyny 50/50 lub bardziej PG, to nie wapowałbym wogóle, a robię to z powodzeniem od 2013 roku.

         
      • Mirek Kornaszewski

        23 września 2016 at 10:20

        Wysokie moce i napięcia nie powodują radykalnego wzrostu szkodliwości e-papierosów. Parametry prądu bez uwzględnienia reszty układu nic nie znaczą. Z grubsza rzecz biorąc na układ składa się zasilanie, atomizer (jako urządzenie) element grzejny (faktyczny atomizer), nośnik, płyn i chłodzenie (przepływ powietrza). Branie pod uwagę tylko napięcia/mocy i oporności grzałki jest w moim przekonaniu błędem metodologii.
        Jeśli w badaniu występują grzałki o oporności od 1,9 do 3,2 oma, to może oznaczać, że jest tam bardzo cienki drucik. Ale wcale nie musi być tam cienki drucik. W przypadku, gdy nie mamy informacji jakiego atomizera użyto (wydajność transportu plus czynnik chłodzący) i jaką masę ma element grzejny, możliwość oceny jest mocno ograniczona. Grzałka o oporności 1,9 oma może mieć różną masę (rozgrzewamy masę a nie oporność). Grzałka może mieć 5 wojów o śr. wew. 2 mm z drutu 0,2 mm (masa 9.53 mg) albo 10,5 zwojów o śr. wew. 3 mm z drutu 0,35 mm (masa 86.84 mg). Jeśli dla obu grzałek parametry prądu będą takie same, to grzałka o masie dziewięciokrotnie większej zużyje dziewięć razy więcej energii na rozgrzanie drutu. Nie znając masy grzałki, nie wiemy jaką powinna otrzymać energię do „bezpiecznej” pracy. Jaki wpływ na szkodliwość ma czynnik chłodzący? Czy atomizer jest „dopaszczowy” z bardzo ograniczonym przepływem powietrza, czy „dopłucny” z dużo większym przepływem. Ja zachowuje się nośnik w tym układzie? To są ważne parametry, które się pomija.
        Moim zdaniem badania sprawdzające konkretne urządzenia dostępne na rynku są mówiąc brutalnie „z dupy wzięte”, bo nie obrazują zależności występujących w układzie a tylko jeden lub maksymalnie kilka wariantów użycia konkretnego urządzenia z pominięciem jego budowy. Jeśli liczba modeli atomizerów idzie w dziesiątki tysięcy, z możliwością użycia wielu grzałek w dużej części z nich, z różnymi płynami, różnymi zasilaniami, to materiału do badań jest bardzo dużo, tylko niewiele z tego wynika. To tak jakbyśmy wnioskowali o emisji zanieczyszczeń silnika samochodowego na podstawie jego mocy i pomijali wszystkie pozostałe parametry.

         
        • StaryChemik

          23 września 2016 at 11:27

          Imienniku – masz dużo racji, ale… nie wyobrażam sobie możliwości wykonywania tak szczegółowych badań, jakie sugerujesz. To jest po prostu niewykonalne.
          Jeśli weźmiemy pod uwagę 10 kombinacji zasilanie/parownik, zbadamy 50 różnych LQ, 4 stężenia niko, 4 napięcia, a każdy pomiar powtórzymy 5-krotnie, to mamy 40 tysięcy pomiarów. Niewykonalne.
          Dlatego też trzeba brać zestawy popularne, obecne na rynku, aby badanie miało sens. Inaczej utoniemy w zalewie problemów naukowych z przepływem laminarnym i turbulentnym w okolicach grzałki itp.
          Jak to się mawia: first things first. Od czegoś trzeba zaczynać. I tego typu badania właśnie temu służą.

           
          • Mirek Kornaszewski

            23 września 2016 at 14:51

            Ja bardziej bym skłaniał się ku bardziej ogólnemu podejściu właśnie. Określeniu „zakresu bezpieczeństwa” przy dobieraniu parametrów układu, który podobny jest w wielu atomizerach. Wszystkie praktycznie atomizery zawierają grzałki. Grzałki mają masę i powierzchnię oddawania energii. Atomizery mają określony przepływ powietrza. Nośnik ma określoną wydajność. Określenie ogólnych zależności tego układu i wyznaczenie granic byłoby zdecydowanym ułatwieniem przy konstruowaniu mniej szkodliwych rozwiązań.
            Jeśli grzałka ma daną masę, to jak zmienia się szkodliwość, przy zmianie ilości energii, zmianie ilości chłodzącego układ powietrza, zmianie wydajności dopływu płynu.
            grzałki o różnej masie i powierzchni – 3 zmiennych (skrajne przypadki i coś pomiędzy)
            ilość energii – 5 zmiennych
            ilość powietrza – 5 zmiennych
            transport płynu – 4-6 zmiennych (2 gęstości, 2-3 ilości nośnika)
            jeden ustawiacz, który używa EIN na codzień i czuje temat, żeby nie wsadzać 100W w pięć zwojów drutu 0,2 mm.
            Od ogółu do szczegółu. Oporność grzałki ma znaczenie tylko w kontekście wydajności prądowej zasilania. Badanie szkodliwości konkretnych urządzeń ma sens tylko przy określeniu, czy to konkretne urządzenie wytwarza bardziej lub mniej szkodliwe substancje. Za rok tego urządzenia nie będzie, bo koncern wypuści update. Urządzeń są tysiące i w różnych wariantach. Zasilania zazwyczaj nie trzymają zakładanych parametrów, mierniki oporności w zasilaniach przekłamują, deklarowana przez producentów oporność grzałek jest deklarowana.
            Jeśli wyznaczymy ogólne zasady i optymalny zakres pracy, to nikomu nie przyjdzie do głowy badać górnogrzałkowego dopaszczowego atomizera z przepływem powietrza mierzonym nabrzmiałymi żyłami na skroni, z grzałką która prawie nie ma 10 mg na 5V, bo z góry wiadomo, że taki atomizer powinien zniknąć z rynku.

             
            • Mirek Kornaszewski

              23 września 2016 at 14:53

              Przepraszam za błędy, ale jestem chory i lekko nieprzytomny.

               
        • Starzec

          23 września 2016 at 18:14

          Fakt… nic nie wiem o założeniach badania….
          Z opisu wiemy, że użyto Spinnera. Zatem zaiste prawdą może być, że uczeni dokręcili do niego grzałkę przez Ciebie cytowaną – (masa 86.84 mg)….
          Z obserwacji ulicy, miejsc publicznych, rozmów ze znajomymi… jaki można wyciągnąć wniosek?
          O modach i super grzałkach słyszeli nałogowi czytelnicy for i młodzież szkolna zafascynowana „brodaczem”. Reszta tzn większość używa EIN typu eGo i czasem z regulacją napięcia jak w Spinnerze.

           
          • StaryChemik

            23 września 2016 at 20:42

            Ano właśnie – i o tym mówię. Trudno, aby prowadzić w tym momencie badania dla 0,01% chmurzących.

             
          • Mirek Kornaszewski

            24 września 2016 at 14:12

            Najmocniej przepraszam, że śmiałem zasugerować zasadność badań o tym DLACZEGO subtank mini z grzałką 0.7 oma na 25W jest dziesięciokrotnie mniej szkodliwy od Ce5 na kilku watach.
            Obserwacje ulicy, opinie znajomych, czy młodzieży szkolnej, to raczej mało naukowe źródło do wnioskowania. Każdy widzi, co chce i ma takich znajomych jakich ma. RiP Trippers jest osobowością medialną, więc trudno mieć za złe młodzieży, że woli brodacza od kogoś, kto „zapomniał jak cielęciem był.” Z reakcji wnioskuję, że nie zrozumieliśmy się.
            Powiem wprost. Na chuj mie jest wiedzieć, że atomizer X jest Y szkodliwy, skoro nie wiem DLACZEGO. Wy wiecie dlaczego?

             
            • Starzec

              24 września 2016 at 15:06

              Najmocniej przepraszam, że śmiałem zasugerować zasadność badań o tym DLACZEGO subtank mini z grzałką 0.7 oma na 25W jest dziesięciokrotnie mniej szkodliwy od Ce5 na kilku watach.

              Oczywiście Twa sugestia oparta jest na wnikliwych badaniach laboratoryjnych – proszę o źródło. Z JP trudno dyskutować, gdy w odpowiedzi wysyła wykaz pism nie na temat.
              Jakie autorytety (medialne), taka młodzież. Na szczęście „Brodacz” po pierwszym okresie zadymy zaczyna dojrzewać i nie każdy już jego film wskazuje na konieczność zastąpienia na dyskotekach maszyn mgielnych przez EIN.

               
              • Mirek Kornaszewski

                24 września 2016 at 15:55

                https://starychemik.wordpress.com/?s=Subtank&submit=Szukaj
                Bardzo przepraszam za pomyłkę. Ce4 a nie Ce5. Wyniki Ce5 na pewno też się znajdą w którymś z badań. 😉

                Każda młodzież spełnia warunek „za moich czasów tego nie było”. Tylko czego to dowodzi? Że młodzież nie spełnia standardów sprzed 30 lat? Że ktoś tą młodzież wychowywał? Że mózg wapnieje na starość? Że świat się zmienia? Że relacja uczeń – mistrz jednak wymaga jakiegoś „mistrza”, którego „uczeń” ma ochotę słuchać?
                Parafrazując klasyka „kiedyż w was wreszcie nastąpi polityczne myślenie, że ludzie nie dzielą się na młodych i starych, tylko na mądrych i głupich.”

                 
                • Mirek Kornaszewski

                  24 września 2016 at 16:08

                  Dokładnie Tabela nr 2

                  Kliknij, aby uzyskać dostęp pdfft

                   
                • Starzec

                  24 września 2016 at 18:21

                  A może jednak Protank 1, Nautilus lub Gladius, które wg Tab. 2 prezentują się całkiem przyzwoicie nie wytwarzając mega cumulusów. Wszystko zależy jak kto odczytuje wyniki. Istotne dla mnie było wskazanie wyższości dolnej grzałki (bottom coil) nad górną grzałką (top coil). Przewagi stosowania subomowych grzałek z podwójnymi mocami nie zauważyłem.

                  Z mistrzem i uczniem to jak z kulturą i sztuką. Jak nie będzie mistrza, który wskaże kierunek to uczeń pozostanie przy muralach i disco polo. Większość uczniów woli iść na łatwiznę i nie będzie słuchać mistrza.
                  Ale to już inna bajka niż mega chmura.

                   
                  • Mirek Kornaszewski

                    24 września 2016 at 20:19

                    Nie chodzi mi o wykazanie wyższości jakiejś grzałki, niższości cumulusów, czy forsowanie moich osobistych preferencji jako jedynie słusznych. Subtanka użyłem do porównania dlatego, że badacze wepchneli w niego w skrajnym przypadku dwa razy więcej mocy niż w pozostałe atomizery a ilości szkodliwych substancji pozostały na niskim poziomie. Oporność grzałki nie ma tu żadnego znaczenia. Ma znaczenie masa grzałki i inne czynniki, ale nie oporność. Grzałka z kantala, z chromonikieliny, czy ze stali, choć będą miały tą samą oporność, to inaczej będą rozpraszały energię. Chodzi mi o określenie zależności między masą grzałki, ilością dostarczonej energii, ilości chłodzącego powietrza i wydajności transportu płynu a ilością szkodliwych substancji wytwarzanych przy atomizacji. W ten sposób i ten od pykania i ten od cumulusów miałby możliwość skorygowania swoich zachowań. Jedyną właściwą metodą używania EIN jest zachowanie niskiej szkodliwości. Nie mam zamiaru szkalować kogokolwiek za sposób używania EIN, bo dla mnie ważne jest, że były palacz mniej się truje a nie to, żeby robił to tak jak ja.

                     
            • StaryChemik

              24 września 2016 at 18:30

              Po to, aby odpowiedzieć dlaczego, potrzeba znacznie więcej badań.
              A swoją drogą – napisz do ludzi z zespołu prof. Sobczaka – może się zainteresują Twoimi pomysłami.

               
              • Mirek Kornaszewski

                24 września 2016 at 19:06

                I to jest słuszna koncepcja.

                 
    • Adolf

      23 września 2016 at 01:39

      Przeczytaj co SCH pisał o absolutach. Pozdro

       
  2. Ewunia

    23 września 2016 at 18:49

    No tak, dzialanie wszystkich dodatkow zapachowych dlugo jeszcze bedzie badane i kto wie co z tych badan wyniknie. W zwiazku z tym ja wybralam jak najprostsza kombinacje: PG, nikotyna i mentol, ktore mieszam sama. Sprzet tez mam niewymyslny, bez regulacji napiecia czy opornosci. mam nadzieje, ze w ten sposob unikam wielu pulapek, ale jak to w zyciu, na nic nie ma 100% gwarancji.

     
    • michał78

      24 września 2016 at 19:27

      @Ewunia: jak masz niewymyślny sprzęt, bez regulacji napięcia (oporność ustawiasz sama, wkładając grzałkę, o zadanej oporności), to pobór mocy na grzałkę reguluje się sam; bateria choć nominalnie ma 3,7V, to zaczyna oddawać napięcie od 4,2V i wraz z rozładowaniem spada do nawet 2.8V.
      Niestety, nic cię tutaj nie ratuje 🙂 Jedyne czego nie możesz, to dać napięcia wyższego niż 4,2V i wymusić większego natężenia prądu, które jest wynikiem działania: napięcie/opór.

      Jak masz grzałkę 2ohmy, to zaczynasz prądem o natężeniu 2.1 Ampera, co daje 8,8 Watów mocy, a kończysz 1.4A i niecałe 4W mocy. Jak masz grzałkę 0,5ohma te wartości dla tych samych napięć rosną czterokrotnie. Elektronika może wręcz pomóc, ograniczając właśnie podawane napięcie.

      Mirek Kornaszewski słusznie zauważył, że badanie jest jednak (przynajmniej w samej kwestii napięcia podawanego na grzałkę, w stosunku do szkodliwości) mało miarodajne. Nie mamy do czynienia z zależnością bezpośrednią: wyższe napięcie – wyższa szkodliwość.

      Główną zmienną jest temperatura osiągana przez drut oporowy i jej wpływ na wynik rozkładu PG i VG oraz pozostałych substancji, jak również na nośnik LQ (czyli watę, sznurek, itd.). A drutów stosuje się kilka i różne mają one zakresy podawanych temperatur. To jest ważny temat do badania – jaka temperatura jest najlepsza w kontekście zdrowotnym i jaka jest zależność wraz z jej wzrostem.

      Przykra informacja z truskawką – właśnie zacząłem testy takiego samogona ;(
      @SCh: czy truskawka zbliżyła się choć trochę do analoga? 😉

       
  3. Kirssoo

    25 września 2016 at 12:45

    Dzieńdobry wszystkim czytelnikom, chcialbym zadac pytanie odnosnie aromatow dodawanych do e-liquidow , poniewaz na ulotce na ktorej wymienione sa podstawowe 4 skladniki , ( bynajmniej na moich liquidach ktorych uzywam) wymienione sa jeszcze kolejne trzy ( tez aromaty) : balsam tolu , wanilina oraz beta-damascenon , moje pytanie odnosi sie do tych trzech aromatow czy ich zawartosc stanowi potencjalne zagrozenie , mimo ze sa to aromaty uzywane w przemysle spozywczym ale jak sie to ma do odparowywania ? czy zawartosc aromatow jest na tyle ” mała” lub stęzenie ich jest na tyle małe ze nie ma to wiekszego znaczenia dla organizmu ? Uwazam ze zaczyna sie to wszystko mijac z celem poniewaz , firmy produkujace e liquidy dodaja aromaty według mnie zupełnie zbędne , a jaka jest Wasza opinia ? Pozdrawiam.

     
    • michał78

      25 września 2016 at 15:47

      Nie jestem chemikiem, ale powiem tyle – słusznie, że Cie to niepokoi. Najlepiej używać LQ z jak najmniejszą ilością dodatków, choć nie jest to jedyny wyznacznik, jak widać po omówionym w tym blogu badaniu – vide truskawka. Temat nie jest dogłębnie zbadany, ale zapewne będzie i wtedy się dopiero dowiemy, jaka jest potencjalnie szkodliwość aromatów.
      Jednak jakaś zapewne jest – z tym, że w porównaniu do analogów, nadal jest to raczej ułamek szkodliwości. Ale ponieważ jakaś jest, to nie zaleca się EIN osobom niepalącym, bo im może tylko zaszkodzić, a nam – palącym, lub byłym palaczom, raczej tylko pomóc.

       
  4. FASTBUD

    25 września 2016 at 19:08

    Witam.
    Ja mam takie pytanie,które nawiązuje do nowych przepisów.
    Wiele sklepów internetowych chce aby konto prywatne przekształcić w firmowe i wtedy nie będzie problemu.
    Tak się składa że prowadzę firmę budowlaną i nie było by problemu.
    Tylko co ja później mam wykazać?-do czego je niby użyłem,jak to rozpisać?
    Bo przez taką akcję mogę sobie narobić więcej problemów niż pożytku.

     
    • Emalia

      25 września 2016 at 23:45

      A ja mam takie przesłanie dla Ciebie https://www.youtube.com/watch?v=uh-yBVE-vL0

       
    • k73

      26 września 2016 at 10:05

      Jak kupujesz na FV towar (a to jest towar) to na sprzedaż. Chyba że wrzucisz sobie takie zakupy w koszty uzyskania przychodu (np. myjesz tym elewację, rozcieńczasz inne płyny, itp). Sprzęt – to już zależy od nazewnictwa co z tym możesz zrobić księgowo.

       
    • michał78

      26 września 2016 at 22:48

      @FASTBUD – a jak kupisz w spożywczym papier toaletowy i ser żółty, to jak papier wrzucasz w koszty uzyskania, to ser żółty na stan magazynowy? Nie wiem czy to dla Ciebie jasne…

      Ktoś Cię zmusza, żeby zaksięgować fakturę? US wręcz odstrasza od robienia kosztów ;D Jedyna różnica, że przestajesz być konsumentem – nabywasz jako podmiot gospodarczy – nie ma rękojmi.

      Nikt absolutnie tego nie sprawdzi ;D Sprawdzać będą najwyżej sprzedawcę, czy nie wysyłał konsumentom i on jest kryty.

       
  5. Tomek

    26 września 2016 at 08:39

    Takie badania nad szkodliwoscia beda trwaly latami i beda ciagle porowniana do zwyklych papierosow, to tak jak z maslem i margaryna, ten kto da wiecej na reklame wygra ale tylko na chwile.
    Ja proponuje zrobic inne badania i zatytuowac je ” czy zycie w polsce nie jest szkodliwe dla zdrowia” wezmy i porownajmy zycie zwyklego obywatela UK i obywatela w Polsce. Zrobimy badania labolatoryjne, setki testow, porowniana itp…
    Moze sie okazac ze RZAD w Polsce szkodzi zdrowiu obywateli co pozniej odbija sie na calym spoleczesntwie. Co Wy na to ?

     
  6. Gapa

    27 września 2016 at 16:39

    Dzień dobry.
    Może troszkę nie na temat, ale mam pewien problem. Przy zalewaniu epapierosa własnym liquidem, ten przewrócił się i z butli, na materac wylało się z 5ml liquidu. Liquid o mocy 12 z dolanym aromatem winogronowym. Chciałbym spytać się, czy to nie jest toksyczne dla mnie spać na tym materacu, bo ostatnio coś gorzej się czuje (objawy przeziębienia). Ta nikotyna nie paruje, czy coś w ten deseń?

     
  7. Tomasz

    25 października 2016 at 10:32

    Witam wszystkich e użytkowników. i mam takie pytanie .jak myślicie jeżeli wapuje 0mg nikotyny to czy na zdrowie ma wpływ ilość wdychanej substancji.? Zakładając taka sama ilość „buszkow” dziennie ale różne parowniki z których jeden generuje większą/gęstsza pare a drugi chmurkę mniejsza lub rzadszą. Czy jest waszym zdaniem różnica w zdrowotności ? Za opinię z góry dziękuję.jest to dla mnie b.wazna kwestia.

     
    • StaryChemik

      25 października 2016 at 11:43

      Ciekawe jakiej odpowiedzi się spodziewasz. I na jakiej podstawie chemik, inżynier czy księgowy mieliby mieć realną naukową wiedzę na ten temat.
      Liczysz, że decyzja zapadnie większością głosów? W przypadku zdrowia to tak nie działa.

       
      • Tomasz

        25 października 2016 at 20:35

        Bardzo dziękuję za szybką odpowiedź.zaspokoila ona w pełni moja ciekawość.nie myliłem się ,ze ktoś kto się tym zajmuje bardziej niż zwykły człowiek będzie tak wyczerpująco odpowiadał.

         

Dodaj odpowiedź do Mirek Kornaszewski Anuluj pisanie odpowiedzi

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.