Czytam właśnie sobie najświeższą publikację brytyjsko-amerykańskiego zespołu, w którym pracuje m.in. Maciej Goniewicz i chcę się podzielić kilkoma spostrzeżeniami.
Jest to kolejna praca, w ramach której wykonywano badania tzw. markerów, czyli substancji, które wskazują nam pośrednio na obecność w organizmie pewnych związków, które do tegoż organizmu się dostały, takich jak np. nikotyna, nitrozoaminy czy też pochodne karbonylowe. W tym przypadku celem było porównanie tych metabolitów dla kilku różnych grup ludzi – palaczy tytoniu, użytkowników EIN, osób używających nikotynowej terapii zastępczej (NTZ), a także dwóch rodzajów hybrydowców: tytoń/EIN oraz tytoń/NTZ. Ludzie, którzy śledzą od dawna doniesienia naukowe mogą w zasadzie od razu stwierdzić, jak mogą takie wyniki wyglądać, ale jednak solidne dane naukowe mają znaczenie nie do przecenienia.
Czego się można dowiedzieć z tej pracy? Okazuje się, że użytkownicy EIN odchodzą do sprzętu pierwszej generacji oraz tzw. cigalike-ów. Używają go (a precyzyjniej – używali w czasach prowadzenia badań, czyli w 2014 roku) głównie hybrydowcy palący tytoń na zmianę z EIN. Osoby, które są tylko użytkownikami EIN już wtedy preferowali sprzęt znacznie nowszy, trzeciej i czwartej generacji. Z kolei, jeśli chodzi o NTZ, to bardziej popularne były gumy nikotynowe niż plastry. Ale przejdźmy do wyników analiz.
Okazuje się, co było oczywiście do przewidzenia, że osoby używające EIN albo NTZ mieli podobny poziom nikotyny w organizmie. Hybrydowcy mieli poziom wyższy niż dwie poprzednie grupy, podobny do palaczy zwykłego tytoniu. Ważne różnice są natomiast w poziomie TSNA, czyli nitrozoamin pochodzących z tytoniu. Użytkownicy EIN mają ich kilkadziesiąt razy mniej niż palacze tytoniu oraz hybrydowcy. Podobnie się ma rzecz z lotnymi związkami organicznymi (LZO, ang. VOC). Ich poziom u palaczy tytoniu jest od kilkunastu do kilkudziesięciu razy wyższy niż u chmurzących.
Jakie są skrócone wnioski z tego pożytecznego badania? Moi zdaniem bardzo istotne są dwa:
1 – kolejny raz mamy laboratoryjny dowód, że osoby używające EIN wchłaniają zdecydowanie mniej toksyn niż palacze tytoniu.
2 – hybrydowiec niewiele zyskuje, ponieważ w większości przypadków poziom toksyn jest u niego taki, jak u palaczy tytoniu.
Jeśli więc mogę coś podpowiedzieć tym, którzy zaczynają właśnie przygodę z EIN, to tylko to, aby jednak pożegnali się jak najszybciej z paleniem zwykłych papierosów. Użytkowanie hybrydowe jest tak naprawdę oszukiwaniem samych siebie. Uwierzcie, rzucenie palenia nie jest wcale takie trudne, wymaga tylko minimalnej siły charakteru. A zysk zdrowotny jest niepodważalny, wbrew temu, co o tym mówią „eksperci”, którzy o tym wszystkim nie mają zielonego pojęcia.
Na koniec chciałem jeszcze podziękować Maciejowi Goniewiczowi za umożliwienie mi zapoznania się z pełnym tekstem tej pracy.
Jacek Halicki
9 lutego 2017 at 17:39
Ciekawe ale czy badacze uwzględnili w badaniach, że hybrydowiec hybrydowcowi nierówny jeżeli chodzi o stosunek nikotyny dostarczanej za pomocą analogów do nikotyny inhalowanej za pomocą EIN ?
StaryChemik
9 lutego 2017 at 17:51
Nie, Jacku, takiej dokładnej analizy nie robili. Zaznaczają, że to są dopiero wstępne badania porównawcze. Przekażę Maciejowi sugestie.
marquor
9 lutego 2017 at 23:35
W pełni potwierdzam podsumowanie,że można rzucić palenie przez EIN /+odrobina charakteru/.Ukłony
Ofir Group
10 lutego 2017 at 01:09
OT. Polecamy wywiad z dr Goniewiczem (http://www.vapingpost.com/2017/01/10/dr-m-goniewicz-there-is-no-doubt-ecigs-are-less-harmful-than-smoking/) i film z jego udziałem (https://www.youtube.com/watch?v=-VjyloPAzeY)
marquor
10 lutego 2017 at 12:17
proszę o krótką charakterystykę generacji sprzętu EIN. Nawet nie wiedziałem o czwartej nie znając kryteriów wcześniejszych.
StaryChemik
10 lutego 2017 at 21:56
Tu masz charakterystykę
http://ecigclopedia.com/the-4-generations-of-electronic-cigarettes/
marquor
11 lutego 2017 at 14:53
Dziękuję choć myślałem,że to już dalej poszło.
Tycjan
11 lutego 2017 at 18:06
Witam! Ostatnio zrobiło się dość popularne wykonywanie ,, aromatów ” z kawy, goździków, cynamonu itd. Chciałbym zapytać jak wygląda sprawa z kofeiną zawartą w kawie, z której potem wykonamy aromat a następnie e-liquid i będziemy go inhalowali? Nie powoduje ona żadnych zmian zdrowotnych, lub może znika ona po podgrzaniu jej i zmianie stanu w formę lotną? Pozdrawiam oraz mam nadzieję, że uzyskam od Pana odpowiedź.
StaryChemik
11 lutego 2017 at 21:33
Proste pytanie – po co? Nie ma raczej szans na osiągnięcie jakiejś rozsądnej dawki. Lepiej wypić kawę albo herbatę.
A aromaty z cynamonu zdecydowanie odradzam – nie są zdrowe (mówiąc delikatnie).
Tycjan
11 lutego 2017 at 21:39
Dokładniej chodzi mi o to, że tak wykonany e-liquid (poprzez proces maceracji, o ile to tak się nazywa) smakuje ,, podobno ” całkiem dobrze i chciałem spróbować wykonać go w taki sposób, lecz wtedy mi się przypomniało, że kawa zawiera kofeinę, która niszczy grzałki w parowniku, tylko jeszcze zastanawiała mnie kwestia zdrowotna. Pozdrawiam!
Kirssoo
12 lutego 2017 at 10:53
Drogi Chemiku mam pytanie odnosnie liquidow markowych ktore mozemy dostac w sklepie z e papierosami , czy te ktore sa produkowane w PRC czy tez ChRL sa produkowane zgodnie z normami lub inaczej , czy uzytkownicy moga czuć sie bezpiecznie ? Dziekuje i pozdrawiam
StaryChemik
12 lutego 2017 at 19:14
Trudne pytanie. Bo co tak naprawdę oznacza „markowy chiński liquid”? Obserwuję rynek od ponad 7 lat i tak naprawdę nie potrafiłbym podać nazwy choć jednej firmy, której liquidy mógłbym uznać za „markowe”. Co więcej, tak naprawdę nic nie wiemy o chińskich „normach”. Wielokrotnie widziałem jakieś ichnie papierki (nawet z wieloma pieczątkami), które w zasadzie można zawiesić w toalecie.
Ja bym jednak używał LQ produkowanych przez uznane firmy europejskie czy amerykańskie. OK, ceny są zapewne wyższe, ale zdrowie jest bezcenne.
Kirssoo
12 lutego 2017 at 19:39
Dokladniej chodzi o firme Liqueen , rozumiem ze jest to moze nie odpowiednie pytanie do tematu ale nigdzie indziej nie dowiem sie tego niz u Pana , mysle ze jest to problem poniewaz bynajmniej na rynku e papierosowym w moim miescie nie znajde innych liquidow procz wyzej wymienionego plus ew. Vype.. , wiele osob jest zwyklymi uzytkownikami ktorych nie interesuje to jakie liquidy wdychaja , ja jako uzytkownik chce miec pewnosc ze minimalizuje ryzyko , rozumiem ze zostaje zamawianie liquidow z internetu . Jeszcze raz dziekuje , pozdrawiam
StaryChemik
12 lutego 2017 at 21:10
Liqueen to marka polska – i to polska firma odpowiada za ich jakość.
Zamawianie z internetu? Hmm… a ustawa?
czosnek
14 lutego 2017 at 21:42
A co z edymem? u nich kupować czy nie?
Jacek Halicki
14 lutego 2017 at 22:45
Przecież ustawa zabrania tylko sprzedaży (proszę mnie poprawić, jeżeli się mylę).
StaryChemik
15 lutego 2017 at 19:46
Niby tak, Jacku, ale… dziś nikt nie wie na czym stoi, jeśli chodzi o prawo. Sam zresztą pewnie wiesz.
marquor
22 lutego 2017 at 12:03
Właśnie spojrzałem na nowe opakowania papierosów-litości.lęk.depresja przypuszczam szybsze odreagowanie paleniem u palaczy a przecież trzeba leczyć sam nałóg. Nie tędy droga.Dzieci sięgają nieraz po alkochol Nie tylko direttiva tobaccorum ale cała UE powinna być rozwiązana.