Dzięki nieocenionym kontaktom nawiązanym na GFN (Global Forum on Nicotine) mam dostęp do wielu niezwykle interesujących materiałów – nie tylko stricte naukowych, ale też takich, które pokazują walkę z chmurzeniem w znacznie szerszym kontekście. Dziś chciałbym napisać bardzo krótko o tym, jak można zarządzać strachem, przy okazji napychając sobie kieszenie kasą.
Dostałem wczoraj raport sporządzony przez Competitive Enterprise Institute (USA) (PDF w jęz. ang.). Jest to organizacja non-profit, której celem jest promocja wolności indywidualnej oraz ograniczenia wpływu rządu na obywateli. Autorką raportu jest Michele Minton, ekspertka w tematach związanych z regulacjami prawnymi dotyczącymi konsumentów, w tym także ograniczenia szkód spowodowanych tytoniem.
Pamiętacie, że często pisałem o tym, że jeśli chcemy dowiedzieć się, co jest siłą napędową pewnych działań władzy, warto prześledzić przepływy pieniędzy. Właśnie tym tropem poszła pani Minton i dzieli się bardzo ciekawymi informacjami.
Kto w USA najsilniej walczy z uzależnieniem od tytoniu? Na pierwszy plan wysuwają się organizacje takie, jak American Cancer Society oraz Campaign for Tobacco-Free Kids. To jest dość logiczne – palenie powoduje raka, a dzieci powinno się chronić przed rozpoczynaniem eksperymentów z papierosami. Co do tego nie ma chyba zastrzeżeń. Tu jednak pojawia się inny, bardzo ważny wątek. Te same dwie organizacje wręcz histerycznie reagują na e-papierosy, postrzegając je jako straszliwe zło, które wciąga młodzież, renormalizuje palenie itp. W tę samą trąbę dmuchają agencje rządowe i federalne. Zastanawiające, dlaczego takie szacowne organizacje tak strasznie nienawidzą chmurzenia? Niby tak, ale… idziemy tropem kasy.
I tu pojawia się firma, którą zapewne znacie z produktów higienicznych – Johnson&Johnson, a dokładniej rzecz biorąc Robert Wood Johnson Foundation (RWJF) będąca jedną z organizacji tego giganta. W założeniu największa filantropijna organizacja tego typu na świecie zajmująca się kwestiami zdrowotnymi, dysponująca majątkiem 11 mld $. Skąd bierze się majątek firmy J&J? Ano, między innymi ze sprzedaży znanego wam na pewno produktu o nazwie Nicorette – gum, aerozoli i innych produktów mieszczących się w kategorii nikotynowej terapii zastępczej (NTZ).
I sprawa nam się zaczyna rozjaśniać. Produkty J&J wykazują znacznie mniejszą efektywność we wspomaganiu rzucania palenia niż e-papierosy. Ergo, e-fajki to wróg. Ale oczywiście sama firma J&J nie może wprost wystąpić przeciw chmurzeniu. Robi to w białych (no, teraz może już ubabranych) rękawiczkach. Okazuje się, że w ostatnich latach fundacja RWJF przekazała w formie dotacji (grantów) 150 mln $ dla American Cancer Society, 117 mln $ dla Campaign for Tobacco-Free Kids oraz 99 mln $ dla Smokeless States initiative. Znaczne sumy dotacji płyną do wspominanego u mnie na blogu wielokrotnie Stantona Glantza, który od samego początku prowadzi obsesyjną krucjatę przeciw e-papierosom. Trzeba przyznać, że Glantz jest naprawdę doskonały, jeśli chodzi o zarządzanie strachem. Ma świetne kontakty z mediami i potrafi wymyślać chwytliwe nagłówki dla piszących o tych tematach. Wie dobrze, co robi – każda kolejna faza kampanii jest dla jego zespołu (i zapewne jego samego) źródłem kolejnych grantów i tysięcy, a nawet milionów dolarów na następne akcje.
Ostatnie wydarzenia w USA – ponad 2000 ludzi w szpitalach i 43 zgony były tylko dodatkowym paliwem, które podsycają kampanię. Oczywiście do wspomnianych organizacji popłyną kolejne miliony, bo kto jak kto, ale Big Pharma potrafi się odwdzięczyć za usługi. Kto w tej całej sytuacji przegrywa? My, którzy używamy e-papierosów. Przegrywają też aktualni palacze, których działania Glantza i jemu podobnych odpychają od chmurzenia, pozostawiając w łapach Big Tobacco. Tworzenie atmosfery paniki, strachu, sianie wątpliwości to bardzo silny mechanizm, dający takie efekty, jakie widzimy choćby ostatnio w Polsce. I jak wyraźnie widać, wcale tu nie chodzi o zdrowie czy też los dzieci – wystarczy iść śladem kasy, aby się o tym przekonać.
Zarządzanie strachem – idźmy tropem pieniędzy
02
Gru
Rozchmurzona
2 grudnia 2019 at 16:39
Mirku, to już epidemia. Niedawno pisałam o das Aktionsbündnis Nichtrauchen (ABNR),czyli konsorcjum piętnastu największych pozarządowych organizacji ochrony zdrowia w Niemczech, które zajmują się walką z paleniem. Oni także są dotowani przez amerykańską firmę farmaceutyczną o nazwie Pfizer. I oczywiście ABNR znany jest z negatywnych komentarzy na temat e-papierosów, choć oficjalny komunikat brzmi, że ich krytyczna postawa wobec e-papierosów jest „ wyłącznie naukowo uzasadniona”. Warto zauważyć, że firma Pfizer jest producentem tabletki do rzucania palenia Champix. Czytałam też, że WHO jest obecnie prawie całkowicie zdalnie kontrolowana przez lobby farmaceutyczne, ponieważ 80% jej funduszy jest otrzymywane od nich. Pytanie, jak z nimi wygrać?
Tomba
2 grudnia 2019 at 20:19
Czy oglądaliście już ten film „E-dymek” na Netflixie z serii „Niebezpieczne produkty”? Tam też dobitnie widać jak rządzi kasa.
StaryChemik
2 grudnia 2019 at 22:15
Tak, napiszę o nim kilka słów w kolejnym wpisie, choć nie wszyscy mają dostęp do Netfliksa. Niezły film, o dziwo całkiem rzetelny.
Ale komentarz pana od Philipa Morrisa mnie rozwalił. Nie zdradzaj, będę to cytował.
Tomba
2 grudnia 2019 at 23:08
Ooo, super. Jestem ciekaw Twojej opinii. Ja już go trochę skomentowałem na Salonie. Przy tej całej nagonce na EIN aż bałem się go oglądać, a tak samo zaskoczył mnie swoją rzetelnością. Szkoda, że tak mało ludzi go obejrzało.
roman
2 grudnia 2019 at 21:12
A ja mam takie pytanie: czy nikotyna zawarta w tabletkach j&j to ta sama nikotyna, która jest dodawana do liquidów? Jeśli tak, to czemu nie została objęta akcyzą?
StaryChemik
2 grudnia 2019 at 22:16
ta sama oczywiście, nie ma innej nikotyny. Dlaczego nie będzie akcyzowana? Produkt leczniczy, a wiec inna kategoria.
Gośka
3 grudnia 2019 at 11:59
Niewiarygodne.. naprawdę, te wszystkie układy, układziki.. brak słów.
Pozdrawiam.