Wiosną tego roku, tuż po zatwierdzeniu dyrektywy tytoniowej Łotwa postanowiła zadziałać metodą ostrego cięcia i wprowadziła u siebie zakaz sprzedaży e-papierosów i liquidów poza tymi, które są zarejestrowane jako produkty medyczne. Ponieważ żaden e-fajek oczywiście nie ma takiej rejestracji oznacza to faktyczny ban na wszystko.
A jednak Łotysze niespecjalnie się tym przejęli. Widać to choćby po nikłym poparciu inicjatywy EFVI, gdzie dotąd udało im się zebrać tylko 42 podpisy, co stanowi 0,62% wymaganego minimum. Uchwalony w maju zakaz nie spowodował żadnego zintensyfikowania tych działań.
A tymczasem mamy na drugim końcu Europy inny kraj – Hiszpanię. O sytuacji tego kraju dość obszernie mówiono na czerwcowym forum nikotynowym w Warszawie. Na początku tego roku zaczęto tam też wprowadzać ograniczenia dotyczące e-papierosów. Nie są one aż tak drastyczne jak na Łotwie, ale w kraju trwa nagonka na chmurzących. Pretekstem był przypadek zdiagnozowania lipoidowego zapalenia płuc u pacjenta. Lekarze całkowicie błędnie uznali, że powodem choroby było używanie e-papierosów. Kiedyś może opiszę to dokładniej, ale teraz nie ma to większego znaczenia.
Jaki był efekt tej rozpętanej histerii? Ano – zupełnie inny niż na bezwolnej Łotwie. Jeśli prześledzimy, jak wygląda zbieranie w Hiszpanii podpisów pod EFVI, zobaczymy, że od marca przyrost podpisów jest imponujący i utrzymuje się cały czas na wysokim poziomie. W tej chwili Hiszpanie mają zebranych ponad 65% wymaganych podpisów i wygląda na to, że jako pierwsi przekroczą wymagane minimum. Warto popatrzeć na wykresy, które można znaleźć pod tym adresem. I tak nagonka na e-fajki spowodowała, że kraj ten został liderem w tej tabeli.
No dobrze, a co to ma wspólnego z nami? Niebawem nasze ministerstwo zdrowia przedstawi projekt legislacyjny dotyczący m.in. e-papierosów. I tak się zastanawiam, czy pójdziemy jako społeczność ścieżką łotewską czy też hiszpańską. Osobiście wolałbym tę drugą, ale… pożyjemy, zobaczymy.
EDIT: zaktualizowałem opis przypadku – dzięki, Meant!