W związku z wczorajszymi informacjami medialnymi dotyczącymi konferencji o e-papierosach, chcę tutaj rozjaśnić kilka spraw. Główny Inspektor Sanitarny, pan dr hab. Jarosław Pinkas raczył był wspomnieć o dwóch przypadkach śmierci, które w Polsce spowodowało używanie e-papierosów. Postanowiłem na szybko prześledzić źródła. Okazuje się, że wniosek o tym, że e-papierosy zabijają (takie poleciały tytuły w mediach) został wyciągnięty na podstawie jednej polskiej publikacji, zamieszczonej w czasopiśmie Drug Testing and Analysis. Zajrzałem do jej streszczenia (całość spróbuję zdobyć jak najszybciej) i podzielę się z Wami informacjami, które można tam wyczytać.
W publikacji opisano badania dwóch przypadków śmiertelnych, dotyczących młodych ludzi, których zwłoki znaleziono w domach (osobno). W obu przypadkach analizowano obecność w organizmie pochodnej fentanylu, znanej pod skrótem 4-FBF. Co to takiego? Jest to związek z grupy opioidów, będący tzw. dopalaczem (ang. designer drug). Z informacji, które posiadam wynika, że ta akurat pochodna przypełzła do nas z Estonii już kilkanaście lat temu. Nie będę tu pisał więcej, bo to osobny temat, którym się niebawem zajmę. Wróćmy do tych dwojga nieszczęśników. W przypadku mężczyzny znaleziono w domu proszek, zawierający 4_FBF, jak też liquid zawierający wspomniany opioid (stężenie substancji czynnej 35 mg/ml). Podkreślono, że 4-FBF pochodził z nielegalnego rynku narkotyków. Nie ma ani słowa o tym, że śmierć była spowodowana właśnie używaniem e-papierosa. Warto dodać, że mężczyzna został zidentyfikowany jako narkoman. O drugim przypadku wiadomo mniej, choć i tutaj dziewczyna została określona jako ktoś, kto używał wcześniej nowych substancji psychoaktywnych (czytaj: dopalaczy) oraz narkotyków. Tu również nie ma ani słowa o e-papierosach. Co więcej, autorzy publikacji piszą wprost, że są to prawdopodobnie pierwsze dwa przypadki śmierci spowodowanej przez 4-FBF, nie wspominając nic o używaniu e-papierosów.
Co wiec wiemy na pewno? Ano tyle, że obie ofiary miały w tkankach fentanyl. Nie wiadomo jaką drogą sobie go podały, a przesłuchać ich już się nie da. Samo to, że na miejscu znaleziono liquid, czy nawet e-papierosa nie dowodzi niczego. W wielu domach możemy znaleźć strzykawki i igły, ale nikt chyba nie wyciągnie wniosku, że mieszkają tam narkomani.
Tak więc mamy dwoje narkomanów, a co najmniej eksperymentatorów, którzy zabili się przy pomocy nielegalnych substancji. Ekstrapolacja tego na e-papierosy jako takie jest zwykłym nadużyciem. Warto też zauważyć, że publikacja pochodzi z 2017 roku – ciekawe dlaczego inspekcja sanitarna dwa lata temu nie alarmowała? Czekali aż dwa lata(!) na odpowiedni czas, tzn. na moment, gdy państwo wprowadza akcyzę na płyny do e-papierosów? Nie dla siebie pytam, tylko dla zapłakanych kuzynek.
Na koniec jeszcze raz powtórzę to, co mówię od lat: e-papierosy nie są zabawką. Służą tylko dorosłym palaczom tytoniu, którzy chcą porzucić zgubny nałóg. Każdy, kto sprzedaje płyny nieletnim popełnia przestępstwo. Każdy, kto dodaje do liquidów substancje do tego nie przeznaczone ryzykuje własnym zdrowiem i życiem.