RSS

Archiwa tagu: unia

Rozchmurzona wzywa do działania

Poniżej wyjątki z kolejnego ciekawego postu Rozchmurzonej:
Wyciągnijmy wnioski. Niewątpliwie rozpowszechnianie wiedzy o mniejszej szkodliwości EIN jest dobre, ale niewystarczające. Dzisiaj musimy mieć plan i opracować strategię działania. Nie będzie łatwo, to mogę wam zagwarantować. Każde działanie, aby przyniosło efekt, wymaga wysiłku, dyscypliny i konsekwencji. Nie znoszę ściemniania i lubię konkret. Dlatego powiem wprost. Jeśli w końcu nie zaczniemy działać, firmy czeka biznesowa ekwilibrysta, a nas powrót do analogów, albo niebezpieczny czarny rynek. Alternatywą będzie tak drogi vaping, że niewielu wytrzyma to finansowo.
Za chwilę cała branża będzie w chciwych łapach koncernów tytoniowych i farmaceutycznych. Pomagają im w tym politycy, media i organizacje, które rzekomo z nimi walczą. Jak ta walka wygląda i ile potrzeba aby złamać sumienia tych „kryształowych” ludzi, możemy się tylko domyślać. Życie mnie nauczyło, że słowa nic nie znaczą, jeśli za nimi nie idą czyny, a z tym jest kiepsko, zwłaszcza wśród polityków, którzy mają realny wpływ na nasze życie. Dlatego zacznijmy ich rozliczać, Wytknijmy im każdy fałsz i każde kłamstwo. Kochani, reagujemy, nagłaśniajmy. Wszędzie, na forach, portalach społecznościowych, również w mediach, gdzie rozpowszechniane są fake newsy. Tam, gdzie jest taka możliwość komentujmy, wysyłajmy linki do prawdziwych informacji. Niech to będą masowe, zorganizowane akcje. Zbudujmy prawdziwą społeczność vaperską. Zastanówcie się jakich polityków macie w swoim regionie i dotrzyjcie do nich. W opozycji jest nasza szansa. Nie czekajmy. Dzisiaj będą chętni do współpracy, bo szukają poparcia. Wykorzystajmy to na rozmowy i merytoryczny dialog. Przez nich dotrzemy wyżej, a to zaprocentuje w przyszłości, bo oni za trzy lata przejmą władzę, o ile „zbawca narodu” nie zniszczy całkowicie demokracji. Kochani, nie oczekujmy że coś nam spadnie nieba. Działajmy, wymagajmy od siebie i namawiajmy innych aby się przyłączyli, jeśli chcemy żyć w praworządnym kraju, w którym respektuje się prawa człowieka.
George Orwell powiedział:
„Nieposłuszeństwo jest prawdziwą podstawą wolności, posłuszni muszą być niewolnicy”.
Nikogo nie namawiam do rewolucji, ale uważam, że nie musimy się zgadzać na niewolnictwo.
Niedawno trafiłam na informację, że obecnie na świecie istnieje ponad 50 grup, które walczą o prawa vaperów. Wg. autora, do krajów bez swoich reprezentantów należy Australia, Japonia, Izrael, Rosja, Turcja, Pakistan i Polska. Czy to możliwe?
https://vaping360.com/…/nicotine-consumer-groups-around-th…/
Ale jeśli to prawda, to może warto wspierać te, które już dzisiaj działają w naszym imieniu? Clive Bates zapytany, co mogą zrobić vaperzy odparł, że powinni się organizować, jednoczyć i inwestować w potencjał jaki drzemie w takich organizacjach jak New Nicotine Alliance (NNA), lub European Tobacco Harm Reduction Advocates (ETHRA). Można je wspierać finansowo, intelektualnie, poprzez swoje kontakty i zaangażowanie w działaniach jakie inicjują. ETHRA to grupa składająca się z 21 stowarzyszeń konsumenckich z 16 krajów europejskich, a znany nam profesor Andrzej Sobczak, współpracuje z nimi jako partner naukowy. To chyba dobra rekomendacja?
Te organizacje już działają. Przypomnę, że ETHRA wystosowała manifest do decydentów, w którym domaga się aby:
1. Dostęp do ograniczania szkód, w tym ograniczania szkód spowodowanych paleniem, był uznany za prawo człowieka.
2. Konsumenci bezpieczniejszych produktów nikotynowych, byli uznani za głównych interesariuszy-podmioty mające wpływ na realizację projektu, lub uczestniczący w jego tworzeniu.
3. Przepisy dotyczące bezpieczniejszych produktów nikotynowych odzwierciedlały ryzyko w porównaniu do papierosów.
4. Organy regulacyjne uznały, że szeroki wybór produktów i smaków jest kluczem do sukcesu bezpieczniejszych produktów nikotynowych, umożliwiających ludziom rzucenie palenia.
5. Przy rozważaniu zakazów mających na celu ochronę młodzieży, nie wprowadzić przepisów krzywdzących dorosłych palaczy.
6. Polityka podatkowa uwzględniała fakt, że wysokie opodatkowanie bezpieczniejszych produktów nikotynowych zwiększa wskaźniki palenia.
Wróćmy do akcyzy. Myślę, że musimy zrobić wszystko aby ten podatek był jak najniższy. Prawdopodobnie UE określi minimalny i maksymalny zakres (możliwe, że minimalna stawka wyniesie zero), co pozwoli poszczególnym rządom na pewną swobodę w ustalaniu jego wysokości. Dla nas to może być szansa, biorąc pod uwagę ustaloną przez nasz rząd akcyzę w wysokości 55 groszy za każdy ml płynu, co kompletnie rozłoży na łopatki polskie firmy. Jest więc o co walczyć. Mamy też argumenty jaki dostarczyły inne kraje. Wysoka akcyza zastosowana we Włoszech w 2014 r. spowodowała 70% spadek liczby waperów , wzrost zużycia nielegalnych i importowanych liquidów , spadek liczby sklepów waperskich z 4000 do 1000, co przełożyło się na utratę 10 000 miejsc pracy w handlu detalicznym. Podobnie było na Węgrzech i będzie w Stanach Zjednoczonych, gdzie te podatki dopiero wprowadzają. Sytuacja jest rozwojowa i będziemy się jej przyglądać.
Kolejnym problemem, który warto podkreślić, jest stopień skomplikowania i kosztowny mechanizm jego pobierania. To ukłon w stronę firm tytoniowych, które mają zaplecze finansowe i od lat sobie z nim radzą, i co w konsekwencji umocni ich dominację na rynku. O tym też będziemy mówić. ETHRA niedawno poinformowała, że została zaproszona do udziału w bieżącym przeglądzie TPD, poprzez wypełnienie ankiety online dla interesariuszy. W dokumencie tym przedstawia kluczowe obszary, w których TPD nie zapewnia wysokiego poziomu ochrony zdrowia:

1. Limit 20 mg/ml jest zbyt niski, aby zadowolić wielu uzależnionych palaczy. Jak wyjaśnia, proces dostarczania nikotyny w EIN jest zupełnie inny niż w papierosach. Przyzwyczajenie się wymaga czasu, a rozsądne stężenia nikotyny może w tym pomóc.
2. Nadmierne obowiązkowe ostrzeżenia zdrowotne wyolbrzymiają ryzyko vapingu i odstraszają palaczy. Ich rozmiar, umiejscowienie, kolor i czcionka, oraz alarmujące sformułowania sugerują o wiele większe ryzyko od rzeczywistego. Ostrzeżenia są podobne stylistycznie do tych stosowanych na papierosach, ale ryzyko, jeśli w ogóle istnieje, stanowi niewielki ułamek w porównaniu do palenia(..) Ostrzeżenia dotyczące nikotyny wzmacniają powszechny mit, że to nikotyna, a nie dym, jest najbardziej szkodliwa. E-papierosy stanowią tylko ułamek ryzyka związanego z palnymi wyrobami tytoniowymi, a etykiety ostrzegawcze powinny odzwierciedlać tę różnicę.
3. Artykuł 20 ust. 5 zakazuje reklamowania produktów do vapingu, co sprzyja obecnemu rynkowi papierosów. Reklama jest niezbędna dla wchodzących na rynek innowacji, aby zdobyć pozycję na rynku zdominowanym przez bardziej szkodliwego rywala. Pojawiają się dowody na to, że zakaz reklamy e-papierosów powodują wzrost palenia.
4. Limit 10 ml butelek do napełniania i ograniczenie rozmiaru pojemnika do 2 ml nie służy żadnemu celowi, a tylko zniechęca użytkowników utrudniając im życie, niepotrzebnie podnosi koszty , oraz zwiększa ilość odpadów, co negatywnie wpływa na środowisko naturalne. W żadnym innym produkcie konsumenckim kontrola ryzyka trucizny nie odbywa się poprzez ograniczenie pojemnika. Konwencjonalne podejście polega na ostrzeżeniach i zabezpieczeniu nakrętek przed dziećmi, co w tej branży jest standardem.
5. Biorąc pod uwagę, że celem dyrektywy TPD jest zharmonizowanie przepisów z wysokim poziomem ochrony zdrowia, daje ona państwom członkowskim zbyt duże pole manewru w zakresie regulacji bezpieczniejszych produktów. Kilka państw członkowskich wprowadziło już zakazy dotyczące smaku liquidów, a kolejne przygotowują takie ograniczenia. To niszczy atrakcyjność produktów do vapingu, więc sprzyja handlowi palnymi papierosami, a tym samym przedłuża palenie i podważa cel zdrowotny dyrektywy TPD. Posiadanie szerokiej gamy smaków jest nieodłącznym elementem sukcesu produktów do vapingu. Dostosowanie produktu do gustów każdej osoby odgrywa bardzo ważną rolę w jego skuteczności. Dowody w tej dziedzinie są bardzo jasne i pokazują, że podczas gdy wielu vaperów zaczyna od smaków tytoniowym, z czasem skłaniają się ku aromatom owocowym, deserowym i słodkim.
6. TPD zabrania sprzedaży snusu w całej UE z wyjątkiem Szwecji, która uzyskała na niego zgodę. Snus to bezdymny wyrób tytoniowy używany od wieków w Skandynawii, który w niezwykłym tempie ograniczył palenie w Szwecji, Norwegii i Islandii, gdzie wskaźniki palenia spadły do 5% lub poniżej).
Pełny dokument znajdziecie tutaj

ETHRA ostatnio wyraziła sprzeciw, gdy holenderski minister zdrowia Paul Blokhuis ogłosił 23 czerwca, że wiosną 2021 r. chce wprowadzić zakaz stosowania aromatów w liquidach. Pod tym pismem podpisał się również prof. Andrzej Sobczak.
Kolejny nawiedzony. Sprowadzimy go na Ziemię? Mamy okazję pokazać swoją siłę. 😃Podpiszcie tę petycję, ja już to zrobiłam.

Mój osobisty komentarz:
Podpisuję się wszystkimi kończynami pod tym, co napisała Rozchmurzona. To, że sobie gdzieś tam w kąciku ponarzekamy, nie zmieni niczego. Trzeba pisać, atakować, walczyć. I nie zwalajmy tego wszystkiego na barki Rozchmurzonej – to bez wątpienia silna dziewczyna, ale ma tylko jeden głos. A użytkowników e-papierosów jest w Polsce podobno 1,5 mln. Wiadomo, że nie wszyscy się zaangażują, choć wszyscy solidarnie dostaną po kieszeni. Ale niech się zaangażuje 1% – to będzie 15 tys. ludzi. Na początek to by już coś było. Rozpowszechnijcie ten wpis po forach i grupach. Niech ludzie w końcu sobie uświadomią, że jeśli pozostaną bierni, to najpierw im zabiorą liquidy smakowe, a zaraz potem dołożą taką akcyzę, że portfele schudną im błyskawicznie. I wtedy będzie płacz i zgrzytanie zębów.

 
9 Komentarzy

Opublikował/a w dniu 3 sierpnia 2020 w ogólne

 

Tagi: , , ,

Rozchmurzona pisze o Światowym Dniu Wapujących

Kolejny ważny tekst, który napisała Rozchmurzona

Sobota, 30 maja to Światowy Dzień Vaperów. To dzień uznania dla technologii, która pomogła milionom ludzi rzucić palenie, a także święto ludzi walczących o palaczy, aby mieli dostęp do ratujących życie produktów. Ma również na celu zwiększenie świadomości na temat względnego bezpieczeństwa vapingu i przekonanie palaczy, aby spróbowali zmniejszyć szkodliwość tytoniu za pomocą bezpieczniejszej alternatywy.
Światowy Dzień Vaperów ma miejsce na dzień przed Światowym Dniem Bez Tytoniu, międzynarodowym wydarzeniem zachęcającym do rzucenia nałogu i mającym na celu edukowanie społeczeństwa o szkodliwych skutkach palenia, ale niestety stał się okazją do szkalowania mniej szkodliwych produktów nikotynowych, jakimi są e-papierosy. Tymczasem konsumenci nikotyny na całym świecie zasługują na rzetelną informację i prawo do wyboru. Jak wiemy nie jest z tym dobrze. Vaperzy na całym świecie borykają się z różnymi ograniczeniami, a są kraje gdzie obowiązuje zakaz sprzedaży i posiadania e-papierosów.
Analizując obecną sytuację warto zadać sobie pytanie, czy pochopnie nie oddaliśmy za dużo władzy politykom, którzy coraz mocniej, głębiej wkraczają w nasze życie. Dostali od nas mandat do rządzenia krajem, niektórzy do zarządzania instytucjami o wymiarze globalnym, a oni uzurpują sobie prawo decydowania o wszystkich aspektach naszego życia, ignorując naszą wolę. I może łatwiej byłoby się z tym pogodzić, gdybyśmy mogli im ufać, ale dowiadując się o kolejnych aferach, korupcji, kłamstwach i przekraczaniu nieprzekraczalnych granic, wszyscy widzimy, że sprawy wymknęły się spod naszej kontroli. Czy wierzycie wytycznym WHO? A może ufacie naszemu ministrowi zdrowia, albo inspektorowi sanitarnemu? Na ilu kłamstwach już ich złapaliśmy? Szkoda czasu na ich przytaczanie. A problem jest, bo ludzie którzy są u sterów władzy powinni w swoich decyzjach kierować się dobrem ludzi i nauką, gdy tymczasem mamy do czynienia z żonglowaniem faktami, selektywnym wybieraniem tego, co pasuje do ich planów i bezczelnym wprowadzaniem opinii publicznej w błąd. To musi się zmienić.
Zachęcam wszystkich do zajrzenia na tę stronę: https://worldvapeday.org/

Gdy kilka lat temu włączyłam się w walkę o vaping wierzyłam, że politycy zrozumieją jak ważna dla ludzi uzależnionych jest alternatywa, że pojawiła się dla nich szansa jakiej nie było od dziesięcioleci, i że w swoich decyzjach uwzględnią nasze zdrowie i bezpieczeństwo. Dzisiaj mogę powiedzieć, że już im nie wierzę, ale nadal mam głęboką wiarę w ludzi. Widzę ich codziennie, tych szczerych, wrażliwych, empatycznych i niosących pomoc innym. To wielki kapitał na którym zbudujemy lepszą przyszłość. Również naszą – vaperską. Jest tylko jeden warunek: NIE MOŻEMY SIĘ PODDAĆ. Wiem, to nie jest łatwe, czasami nasza walka przypomina walenie głową w mur, nierzadko przychodzi zniechęcenie, gdy nasza praca i zaangażowanie nie przynosi spodziewanych efektów. Zwłaszcza, że naszymi przeciwnikami są bogate koncerny, które potrafią zadbać o swoje interesy, a pomagają im w tym politycy i dziennikarze, którzy bardziej sobie cenią własne korzyści od naszego dobra. Ale spokojnie, jest nas coraz więcej. Według Euromonitor International liczba vaperów na świecie gwałtownie rośnie. Z około siedmiu milionów w 2011 roku do 41 milionów w 2018 roku. Szacuje się, że do 2021 r. będzie nas prawie 55 milionów. To nie wszystko. Wśród nas są naukowcy, badacze, lekarze, dzięki którym mamy coraz więcej dowodów, rzetelnych badań, które potwierdzają słuszność naszych decyzji. I co najważniejsze, należymy do ludzi, którzy potrafią walczyć. O siebie i innych, bo jest w nas niezgoda na kłamstwo i ograniczanie naszej wolności. I to jest naszą siłą, a politycy prędzej, czy później będą musieli liczyć się z nami. Niestety, czeka nas jeszcze dużo pracy.
25 maja Światowa Organizacja Zdrowia opublikowała raport na temat nowatorskich wyrobów tytoniowych. Nie spodziewajcie się jakiegoś przełomu. To kolejny stek kłamstw i pomówień. Jakkolwiek pada tam zdanie, że elektroniczne papierosy nie zawierają tytoniu, to zarówno one jak i podgrzewane wyroby tytoniowe, zdaniem WHO „są szkodliwe dla zdrowia i niewątpliwie niebezpieczne”. A dalej, wbrew dowodom naukowym, jest stara narracja: „EIN są związane ze zwiększonym ryzykiem chorób sercowo-naczyniowych i zaburzeń płuc oraz niekorzystnym wpływem na rozwój płodu podczas ciąży”, oraz informacja, że młodzież częściej z nich korzysta niż dorośli. I zalecenie prawnego ich uregulowania „Ze względu na niszczący i uzależniający charakter tych produktów, w celu ochrony populacji, zwłaszcza młodzieży, która jest kluczową grupą docelową”.
Ale, co warto podkreślić, znalazłam tam wyjątkową, jak na WHO, opinię: ”dorośli palacze niebędący w ciąży, którzy całkowicie i niezwłocznie przestawiają się z palnych papierosów tytoniowych na nieskażone i odpowiednio uregulowane e-papierosy z nikotyną, lub bez, mogą zmniejszyć swoje ryzyko zdrowotne”. Chętnym zostawiam link do poczytania.
Niestety, to nie koniec działań WHO. W ramach walki z vapingiem uruchomiła obrzydliwą kampanię, wykorzystując do tego dzieci. Na zdjęciach z fotomontażem pokazane są vapujące dzieci, które vaping ma rzekomo doprowadzić do palenia. To już nie tylko błędna interpretacja danych naukowych, bo wszelkie badania przeprowadzone do tej pory wskazują, że vaping sprzyja ograniczeniu palenia, ale dowód na nieuczciwość, brak refleksji w zarządzaniu ryzykiem, oraz pogarda dla opinii publicznej, która ma prawo do rzetelnych informacji, Brak jej w efekcie spowolni proces przejścia palaczy z papierosów na bezpieczniejszą alternatywę. I na to zwraca uwagę Europejska organizacja konsumencka ETHRA pisząc: „Kampania anty-vapingowa WHO narusza Ramową konwencję o ograniczeniu użycia tytoniu ”.

Stowarzyszenie Vape z Indii stwierdziło:
„ Wykorzystanie 6-letnich dzieci robiących sztuczki z e-papierosem w kampanii WHO, przekracza prawne granice. Gdyby ktoś próbował uświadamiać opinię publiczną na temat wykorzystywania dzieci za pomocą zdjęć wykorzystywanych dzieci, zostałby skazany na więzienie. To samo powinno spotkać ludzi z WHO odpowiedzialnych za tę kampanię”.Na dzisiaj zakończę temat WHO, ale na pewno jeszcze do niego wrócę. Na razie muszę się z wami podzielić innymi wiadomościami.
Jak się dowiedziałam, państwa członkowskie UE zwrócą się do Komisji Europejskiej, aby objęła akcyzą papierosy elektroniczne i podgrzewane wyroby tytoniowe, co oznacza, że będą opodatkowane tak jak tradycyjne wyroby tytoniowe. Jak czytamy w projekcie: „Obecne przepisy dyrektywy 2011/64/UE są niewystarczające aby sprostać obecnym i przyszłym wyzwaniom dotyczącym produktów nowej generacji, które wchodzą na rynek, płynów do e-papierosów i podgrzewanych wyrobów tytoniowych”.
„Dlatego pilna i konieczna jest modernizacja ram regulacyjnych UE, poprzez harmonizację definicji i przepisów podatkowych, aby uniknąć niepewności prawnej i różnic regulacyjnych w UE”.
No i kolejna bardzo ważna informacja. Pojawił się manifest w obronie vapingu, w którym autorzy wprost mówią, że „Redukcja szkód jest prawem człowieka”.
Europejscy rzecznicy redukcji szkód wyrządzonych przez tytoń (ETHRA- zrzeszająca 21 stowarzyszeń konsumenckich w 16 krajach europejskich, została stworzona w celu lepszego zrozumienia korzyści z „nowych” produktów nikotynowych o zmniejszonym ryzyku), wzywają decydentów do uznania korzyści z vapingu przed Światowym Dniem Bez Papierosa, który będzie obchodzony 31 maja.
Według ETHRA produkty o zmniejszonym ryzyku, takie jak e-papierosy i snus, stanowią szansę dla milionów palaczy w Europie, jednak na całym kontynencie dostęp konsumentów do tych produktów jest ograniczany lub zagrożony.
W manifeście domagają się innowacyjnych ram regulacyjnych dla osób, które chcą nadal używać nikotyny w znacznie bezpieczniejszych formach niż palenie tytoniu, a także w imieniu wielu palaczy, którzy mogą rzucić palenie przechodząc na te produkty w przyszłości.
Manifest, między innymi, wzywa do uznania dostępu do ograniczenia szkód, w tym ograniczenia szkód wyrządzonych przez tytoń, za prawo człowieka; aby opinia konsumentów bezpieczniejszych produktów nikotynowych była brana pod uwagę podczas prac nad ustawodawstwem w sprawie bezpieczniejszych produktów nikotynowych, i aby prawo odzwierciedlało różnice ryzyka w porównaniu do tradycyjnych papierosów.
Co więcej, organy regulacyjne muszą uznać, że szeroki wybór produktów i smaków jest kluczem do sukcesu bezpieczniejszych produktów nikotynowych, umożliwiając ludziom rzucenie palenia. Przy rozważaniu zakazów mających na celu ochronę młodzieży, przepisy muszą uwzględniać szkody jakie mogą wyrządzić dorosłym palaczom, a polityka podatkowa musi brać pod uwagę fakt, że wysokie opodatkowanie bezpieczniejszych produktów nikotynowych zwiększa wskaźniki palenia.
W uzasadnieniu piszą:
„Ograniczenie szkód wyrządzonych przez tytoń jest zagrożone w Europie, ponieważ przegląd dyrektywy UE w sprawie wyrobów tytoniowych jest już w toku, a Konferencja Stron WHO odbędzie się w Holandii dopiero w przyszłym roku. Konsumenci obawiają się, że obie te organizacje dążą do wprowadzenia przepisów, które poważnie zaszkodzą postępowi w zakresie bezpieczniejszych produktów nikotynowych, a które tak korzystnie wpłynęły na życie milionów Europejczyków.
ETHRA jest zaniepokojona faktem, że decydenci polityczni rozważają strategie zakazujące smaków w produktach o obniżonym ryzyku, ograniczające reklamę znacznie bezpieczniejszych alternatyw dla palnego tytoniu – i wiele innych obciążeń legislacyjnych dotyczących substytutów palenia, oparte wyłącznie na ideologii i wyselekcjonowanych badaniach”.

 
12 Komentarzy

Opublikował/a w dniu 30 Maj 2020 w ogólne

 

Tagi: , ,

Gaslighting i ignorancja – tekst Rozchmurzonej

Kolejny raz umieszczam tutaj tekst, który napisała nasza niestrudzona analityczka mediów – Rozchmurzona. Warto go przeczytać.

Człowiek atakowany, aby się bronić, musi poznać wroga, a tym samym zdiagnozować przyczynę i stosowane przez niego metody. Naszych wrogów już znamy, wiemy też dlaczego vaping jest tak bardzo atakowany. Dzisiaj porozmawiamy o metodach.
Do napisania tego materiału zainspirował mnie artykuł na jaki trafiłam w sieci. Oczywiście wiem czym jest gaslighting, tak się składa, że zawsze interesowała mnie psychologia, ale przyznaję, nie wiedziałam że jest stosowany również w polityce. Jak się dowiedziałam z Wikipedii, wykorzystywał ją Bill Clllinton, Donald Trump, a także Władimir Putin. Czym jest gaslighting? To forma psychologicznej manipulacji, w której osoba lub grupa podstępnie zasiewa ziarna wątpliwości u ofiary w celu delegitymizacji jej przekonań i która w efekcie zaczyna wątpić we własny osąd, czy pamięć. Sprawca zawsze zaprzecza, że doszło do nadużycia, choć często inscenizuje wydarzenia, które mają za zadanie dezorientację ofiary. Termin „gaslighting” pochodzi z napisanej w 1938 roku sztuki „Gas Light” Patricka Hamiltona. Autor opisuje relacje, w której mąż usiłuje doprowadzić żonę do szaleństwa poprzez wmawianie jej różnych rzeczy. Koniec końców, kobieta zaczyna wierzyć, że jest chora psychiczne.
Podstępność tej techniki polega na tym, że osoba stosująca gaslighting doprowadza swoją ofiarę do zwątpienia w zasadność własnych ocen, odczuć i doświadczeń. Ofiara ma uwierzyć, że tylko opinie oprawcy są prawdziwe i utracić wiarę we własną zdolność podejmowania decyzji. Metody stosowane w tej formie przemocy są zazwyczaj bardzo subtelne, a celem osoby stosującej ją jest, aby ofiara, możliwie najdłużej, pozostawała nieświadoma stosowanej agresji, a w konsekwencji stała się zdezorientowana, niepewna, zalękniona i bardziej podatna na wszelkie sugestie, polecenia i inne próby wykorzystania. Gaslighting objawia się na różne sposoby. To między innymi manipulowanie ofiarą, by ta straciła pewność co do własnych uczuć i emocji, robienie z ofiary „wariata”, wprowadzanie dezorientacji poprzez negowanie informacji i zdarzeń, które miały miejsce, zaprzeczanie temu, co mówi ofiara, podważanie uczuć, uderzanie w czułe punkty, wzbudzanie poczucia winy, utrudnianie weryfikacji informacji i faktów.

Dlaczego o tym piszę? Chyba już się domyślacie. Bo instytucje państwowe i międzynarodowe stosują tę obrzydliwą formę manipulacji w przypadku vapingu.
Przykłady:
Rozpowszechniają kłamstw na temat vapingu – ta lista jest tak długa, że nie sposób wszystkie wymienić. Najważniejszym ich zadaniem jest wzbudzenie strachu. Nie przyznają się do oszustwa, choć są na to dowody. Ostatnim przykładem jest raport WHO na temat vapingu i choć reakcja środowiska naukowców była bardzo szybka, to w efekcie Światowa Organizacja Zdrowia wprowadziła w nim kilka kosmetycznych poprawek, ale nie wycofała się z kłamstw. Uderzają w czułe punkty i wzbudzają poczucia winy. To oczywiście dotyczy dzieci. Vaper nie dba i nie troszczy się o najmłodszych i najsłabszych w społeczeństwie. Ich działania nie pasują do ich słów. Przeciwnicy vapingu deklarują, że „dbają o zdrowie vaperów i palaczy”, a jednak chcą zniszczyć alternatywę dla śmiertelnych papierosów. Twierdzą, że nie mają „wystarczających dowodów” na poparcie vapingu, a jednocześnie odrzucają badania do których mają dostęp. Nie odpuszczają. Ciągle zmieniają przepisy, rosną koszty finansowe prowadzenia takiej działalności, które w efekcie redukują ilość firm na rynku. Vaperzy pod presją przyjaciół wracają do palenia, a sami zaczynają wątpić w słuszność swoich decyzji i mają coraz mniej energii do walki z fałszywymi wiadomościami. Wiedzą, że zamieszanie osłabia ludzi. Urzędnicy zdrowia publicznego, którym ufamy rozpowszechniają wiadomości mające na celu dezorientację, ustalają dziwne zasady, które nie mają sensu, a utrudniają życie ludziom. Dowodzą, że inni są kłamcami. Kwestionują badania niezależnych naukowców i instytucji aby zasiać wątpliwości u odbiorców.

Tak moi drodzy, to obrzydliwa forma manipulacji z jaką mamy do czynienia i która powoli zasiewa ziarna wątpliwości nie tylko w nas, ale i najbliższych i powoduje, że mamy coraz mniej sojuszników, za to liczba przeciwników rośnie. Przyznajcie, ilu z was zwątpiło w swoją decyzję, ile razy ludzie wam życzliwi przestrzegali przed vapingiem w obawie o wasze zdrowie? To się dzieje codziennie.
Na pewno zapytacie jak się bronić, jak nie poddać się tej presji?
Najważniejsza jest diagnoza. Jeśli wiemy kto, dlaczego i jak to robi, znajdziemy w sobie siłę, aby z tym walczyć. Wątpiącym proponuję badania lekarskie aby się przekonali jak vaping wpłynął na ich zdrowie. I nie zapominajmy o faktach. Jest już naprawdę dużo badań, które dowiodły, że vaping jest nie tylko skuteczną metodą walki z nałogiem, ale co najważniejsze, jest o minimum 95% mniej szkodliwy od palenia papierosów. To są, moi drodzy, FAKTY!
I każde naciągane i nie poparte dowodami pseudo badanie, zawsze zostanie zweryfikowane przez rzetelnych naukowców, a ich autor straci autorytet i wiarygodność.
Dowodem tego jest ostatnia sensacyjna wiadomość. Otóż Journal of American Heart Association (JAHA) niedawno usunął u siebie szeroko rozpowszechniany artykuł o badaniu, w którym Stanton Glantz i Dharma Bhatta z University of California San stwierdzili, że stosowanie e-papierosów zwiększa prawdopodobieństwo zawału serca. Warto dodać, że stało się to pod naciskiem wielu naukowców. Brad Rodu, ekspert ds. kontroli tytoniu z University of Louisville, zauważył, że większość badanych przeszła zawał jeszcze przed rozpoczęciem vapingu. Kłamstwo zostało obnażone, a czasopismo musiało ratować reputację.
Teraz Clive Bates, ekspert w dziedzinie redukcji szkód, wzywa do zweryfikowania innego badania Glantza, w którym ignorując fakty, stwierdził, że używanie e-papierosów zwiększa prawdopodobieństwo późniejszego palenia. Wierzę, że kolejna kompromitacja tego człowieka otrzeźwi tych wszystkich, którzy tak często i ochoczo powołują się na jego kłamstwa. Innym problemem z jakim musimy się zmierzyć, jest wszechobecna ignorancja. To budzi przerażenie, zwłaszcza gdy ujawniają ją lekarze i politycy, którzy mają ogromny wpływ na opinię publiczną i nasze życie.
17 lutego jedną z wątpliwych atrakcji było dla mnie posiedzenie komisji ENVI, a konkretnie punkt 16, w którym wymieniano się poglądami na temat e-papierosów i podgrzewanych wyrobów tytoniowych. Po obejrzeniu tego materiału nasuwa się tylko jeden wniosek, że posłowie PE niewiele wiedzą na temat e-papierosów. Głównie zadawali pytania na które nikt nie potrafił odpowiedzieć, a dyskusja o wypadkach w USA dobitnie to obnażyła. Całość znajdziecie tu: (oglądajcie od 15:42:50) Ja tylko krótko streszczę.
Andrzej Ryś z Polski, wydawał się być zadowolony z dotychczasowych regulacji w UE i jak stwierdził, dzięki nim udało się uniknąć wybuchu EVALI, jakie miało miejsce w Stanach Zjednoczonych. Nie wspomniał nawet co było powodem tego „wybuchu”, ale dodał że grupy ekspertów cały czas monitorują vaping i wyniki zostaną ogłoszone w 2021 roku.
Następnie głos zabrała Mairead McGuinnes (wiceprzewodnicząca Parlamentu UE). Podobno zna fakty, jest dobrze poinformowana, ale jej wypowiedź rozczarowała. Zabrakło konkretów, i również nie wspomniała o roli jaką odegrały nielegalne płyny z THC na wypadki w USA. Za to nadmieniła o przypadku urodzenia dziecka o prawidłowej wadze przez matkę, która w ciąży vapowała. Przynajmniej to.
Peter Liese z Niemiec był konkretny. Zapytał czy komisja zna przyczynę wypadków w Stanach Zjednoczonych, oraz czy e-papierosy wywołują raka? Dodał, że jeśli nie, to opinia publiczna powinna znać prawdę, bo palenie tytoniu jest odpowiedzialne za 50% nowotworów. (Mam wrażenie, że znał odpowiedzi na zadawane pytania i szkoda, że ich nie wygłosił).
Veronique Trillet-Lenoir z Francji powiedziała, że potrzeba 10 lat aby ocenić skutki vapingu i uważa, że dopóki ich nie znamy, e-papierosy nie powinny być wprowadzane na europejski rynek. (Biedactwo, nawet nie wie kiedy e-papieros powstał, a przecież wielu z nas ma już za sobą 10 letni staż vaperski).
Michele Rivasa nie tylko nic nie wie o e-papierosach, ale domaga się zakazu smaków, sprzedaży, drakońskich przepisów i podatków. Oczywiście wspomniała o 52 ofiarach w USA, stwierdziła że e-papierosy powodują zaburzenia układu oddechowego, i że nie chce czekać na nowelizacje dyrektywy, ale oczekuje podjęcia szybkich działań.
Głosem rozsądku wykazał się Pietro Fiocchi, włoski przedsiębiorca, który stwierdził, że przeczytał 24 opracowania na temat e-papierosów i oczekuje rzetelnej, naukowej informacji czy możemy korzystać z tego urządzenia w celu redukcji palenia.
Pani C. Schaldemose z Dani stwierdziła, że brak jest solidnych danych naukowych i powołując się na opinie instytucji walczących z rakiem, rekomendowała surowsze podejście do e-papierosów i podgrzewanych wyrobów tytoniowych. Dodała, że dopiero potem, ewentualnie, gdy będzie o nich więcej wiadomo, można by znowu wprowadzić je na rynek.

Tak, moim drodzy, taki poziom wiedzy reprezentują parlamentarzyści, którzy będą tworzyć nową Tobacco Products Directive (TPD). I jeśli nic nie zrobimy, to może się okazać, że kolejna jej wersja może być znacznie gorsza od obecnej. Ten rok, jak się spodziewaliśmy, będzie bardzo ważny, a nas czeka kolejna mobilizacja. Wierzę, że damy radę. A jak wy myślicie?

Dzisiaj „Po co tu jestem”. Pytanie na które warto sobie odpowiedzieć. No i ten pan kocha koty, które ja też uwielbiam 😍
https://www.youtube.com/watch?v=Gjh6-67z-64

 
6 Komentarzy

Opublikował/a w dniu 5 marca 2020 w ogólne

 

Tagi: , , , ,

Do dzieła! Europejska Inicjatywa Obywatelska w sprawie e-papierosów

Moi drodzy – sprawa jest ważna. Jak wiecie, niesławna Dyrektywa Tytoniowa spowodowała zamieszanie. Nie możemy sobie swobodnie kupować online, zakazany jest też import indywidualny. Nowe sprzęty trafiają na rynek po 6 miesiącach karencji itp. Pora zawalczyć o zmiany!

Od jakiegoś czasu istnieje mechanizm pozwalający samym obywatelom działać w sprawach związanych z prawem unijnym. Jednym z takich sposobów jest właśnie Europejska Inicjatywa Obywatelska. Jeśli ktoś jest zainteresowany, jak wygląda cała procedura krok po kroku, warto zajrzeć tutaj. Jak widać, cała procedura trwa kilkanaście miesięcy, więc tak naprawdę realne działania legislacyjne mogą się zacząć dopiero w 2021 roku.
Jaki jest pomysł twórców Inicjatywy? Ano, bardzo prosty – wyjąć e-papierosy (czyli po prostu usunąć art. 20) z Dyrektywy Tytoniowej i stworzyć dla nich osobne prawo. Przepisy powinny zapewnić przede wszystkim bezpieczeństwo użytkownikom, spowodować, że sprzęt i liquidy będą musiały realnie spełniać określone normy. Dziś teoretycznie też jest takie prawo, ale tak naprawdę jest ono martwe.
Teraz parę słów o wymaganiach. Każda tego typu inicjatywa musi wykazać się podpisami. Trzeba zebrać w minimum siedmiu krajach UE łącznie  milion podpisów, przy czym każdy kraj ma swój limit minimum. Co prawda na zebranie podpisów mamy rok, ale trzeba ich zebrać dużo, bardzo dużo. Przepisy stanowią jednoznacznie, że w przypadku Polski jest to 38250 podpisów. Musimy się więc zmobilizować. Nie tylko użytkowników e-papierosów, ale też rodziny, znajomych itp. Myślę, że powinni się w to włączyć też sprzedawcy i dystrybutorzy – wyjaśniać swoim klientom, że dzięki tej inicjatywie jest szansa na lepszy dostęp do kolejnych nowych modeli e-papierosów (przypomnę, że teraz po zarejestrowaniu wyrobu jest sześciomiesięczny okres karencji). Dla porządku przypominam tylko, że prawo podpisu pod inicjatywą przysługuje osobom dorosłym (w Polsce – min. 18 lat).
Aby ułatwić wam to działanie przedstawiam to, co trzeba zrobić – krok po kroku.

  • wejść na stronę rejestru inicjatyw obywatelskich
  • odnaleźć inicjatywę „Let’s demand smarter vaping regulation!”
  • kliknąć po prawej przycisk „Poprzyj”
  • zostaniecie przeniesieni na stronę „Vaping is not tobacco”
  • teraz trzeba znaleźć przycisk „Act NOW” i kliknąć
  • dalej już jest po polsku – wystarczy wypełnić i zatwierdzić.

Przypominam – trzeba zebrać MILION podpisów. Potrzebna jest pomoc wszystkich – chmurzących, rodzin, przyjaciół. A więc wszystkie ręce na pokład!

 
19 Komentarzy

Opublikował/a w dniu 30 kwietnia 2019 w ogólne

 

Tagi: , ,

WAŻNE! Konsultacje unijne dotyczące planowanej akcyzy, m.in. na e-papierosy

Kilka dni temu Bruksela uruchomiła publiczne konsultacje dotyczące podatku akcyzowego, który może objąć m.in. e-papierosy. Jak sami piszą, celem jest zebranie opinii na temat już istniejących podatków, jak też planów objęcia akcyzą m.in. elektronicznych inhalatorów nikotyny (czyli e-papierosów), jak też innych tzw. nowatorskich wyrobów tytoniowych. Myślę, że jak najwięcej ludzi powinno wziąć w nich udział. Jeśli możecie, rozpowszechnijcie to w swoich grupach, na forach i wszędzie, gdzie się da.
Aby wziąć udział w konsultacjach należy (po przeczytaniu wyjaśnień) kliknąć na przycisk „Przejdź do kwestionariusza”. Nie zrażajcie się tym, że nowa strona otworzy się w języku angielskim – po prawej jest menu rozwijalne, które pozwala na wybór odpowiedniego języka. Kilka uwag praktycznych – piszą tam, że wypełnienie kwestionariusza zajmuje ok. 30 minut – tak naprawdę spokojnie wystarczy kwadrans. Po drugie: jeśli chcemy napisać do tego wszystkiego dodatkowy własny komentarz, warto sobie wcześniej przygotować plik z wyjaśnieniami/komentarzami, ponieważ na koniec zostaniemy poproszeni o załączenie tego pliku.
Na początku kwestionariusza trzeba wybrać, czy chcecie go wypełnić anonimowo czy też pozwalacie na to, aby był on dostępny wraz z Waszymi danymi osobowymi. Ja wybrałem wersję anonimową – ale tak czy inaczej podajemy tam imię i nazwisko.
Jeśli nie macie zdania na jakiś temat (szczególnie dotyczący klasycznych wyrobów tytoniowych czy też nowatorskich), nie trzeba się długo zastanawiać – warto po prostu kliknąć „nie wiem”. Przyjrzyjcie się dokładnie ułożeniu tabelek z odpowiedziami, bo czasami zgadzam się/nie zgadzam się są po dwóch różnych stronach – należy zachować czujność. Na samym końcu można poprosić o przysłanie wypełnionego kwestionariusza mailem – dostaniecie go po minucie czy dwóch.
Co prawda czasu na konsultacje jest sporo, bo do 3 września, ale chyba lepiej zrobić to od razu i mieć poczucie dobrze wypełnionego obowiązku.

Zachęcam do wzięcia udziału w tych konsultacjach – pamiętajcie starą zasadę: nieobecni nie mają racji.

 
1 Komentarz

Opublikował/a w dniu 4 czerwca 2018 w ogólne

 

Tagi: , , ,

WAŻNE! Komisja Europejska przeciw unijnemu podatkowi akcyzowemu na EIN

Ciekawe wieści dotarły z Unii. W raporcie Komisji Europejskiej wydanym 12.01 (PDF w jęz. angielskim) dotyczącym kwestii opodatkowania EIN oraz tzw. nowatorskich wyrobów tytoniowych znajduje się istotna informacja. Komisja zauważa, że rynek ten dopiero zaczyna się rozwijać i nie wiadomo, w jakim kierunku wszystko będzie podążać. Nie są znane jednoznaczne kwestie zdrowotne (w domyśle: może jednak EIN nie są wymysłem szatana), dlatego też cała sprawa musi być analizowana z dużą ostrożnością. Dlatego też Komisja proponuje, aby rozpocząć wieloetapowe badania, które dadzą więcej informacji. Biorąc to wszystko pod uwagę w raporcie pada jednoznaczne stwierdzenie: nie wprowadzać w tym momencie zharmonizowanego podatku akcyzowego na terenie UE. Uzyskać możliwe dane, przeanalizować je dokładnie i powrócić do tematu podczas kolejnego podejścia do kwestii podatkowych. Ma to mieć miejsce w 2019 roku.
Jak zauważają komentatorzy – w 2019 niestety ubędzie nam jeden sojusznik – Wielka Brytania. To ten kraj ma w tym momencie najrozsądniejsze podejście do EIN, ale jak wszyscy wiemy, opuści on Unię już w przyszłym roku.
Czy oznacza to, że nasza ustawa o akcyzie, która właśnie wchodzi (choć przez 2018 obowiązuje stawka 0%), zostanie cofnięta? Obawiam się, że niestety nie. Tyle że teraz rządzący nie będą mogli się powoływać na zewnętrzne przepisy: „wicie, rozumicie, my byśmy wam nieba przychylili, ale ta unia każe opodatkować…”

Ceterum censeo Directiva Tobaccorum delendam esse!
(A poza tym uważam, że Dyrektywa Tytoniowa winna być zniszczona!)

 
12 Komentarzy

Opublikował/a w dniu 23 stycznia 2018 w ogólne

 

Tagi: , , ,

Można zrobić mądrze? Można. Szkoda, że nie u nas

Okazuje się, że są jeszcze w Europie miejsca, w których zwycięża zdrowy rozsądek. Możemy tylko westchnąć – szkoda, że nie u nas. Rząd Wielkiej Brytanii, a konkretnie ich Department of Health ogłosił właśnie pięcioletnią strategię zmierzającą do zdecydowanego ograniczenia palenia tytoniu. Cel mają jasny: zmniejszyć odsetek ludzi palących z 15,5% do 12% w 2022 roku. Dodatkowo zamierzają zmniejszyć odsetek palących 15-latków z 8% do 3%, a palących ciężarnych z 10,7% do 6%.
W sumie to żadna sensacja, można powiedzieć – każdy kraj stara się taką politykę wprowadzać i epatować liczbami. Ale w tym przypadku mamy istotną sprawę związaną z używaniem EIN. Na str. 15 dokumentu Departamentu Zdrowia znajdziemy ciekawe informacje na ten temat. Brytyjczycy szacują, że ok. 2 miliony(!) palaczy porzuciło nałóg dzięki EIN, a niemal 0,5 miliona ograniczyło liczbę wypalanych papierosów. Brytyjskie służby medyczne, bazując na wynikach badań uznały, że e-fajki są zdecydowanie mniej szkodliwe niż palenie. Co więcej – piszą jednoznacznie, że polityka stref bezdymnych w przestrzeni publicznej czy też w zakładach pracy nie musi automatycznie obejmować używania EIN. Widać wyraźnie, że Wielka Brytania poszła zupełnie inną drogą niż Polska czy większość krajów UE. Maksymalny nacisk kładą na to, aby uzyskać jak najwięcej dowodów naukowych. Dlatego też Public Health England ma przedstawiać coroczne raporty o względnej szkodliwości palenia, chmurzenia oraz używania nowatorskich wyrobów tytoniowych. Co więcej, PHE ma przygotowywać materiały dla pracowników ochrony zdrowia, w których będzie zachęcać do rzucania palenia, także przy pomocy EIN.

Brzmi jak bajka, prawda? No bo to jest bajka – przynajmniej dla nas. Nie wyobrażam sobie naszego ministra, który uzna, że najistotniejsze jest zdrowie oraz dowody naukowe. Jednym słowem – Wielka Brytania używa delikatnych narzędzi rzeźbiarskich tam, gdzie nasi walą na oślep młotem kowalskim. Efekty nietrudno przewidzieć.
Wierzę, że uda im się osiągnąć spadek odsetka palących, być może nawet większy niż zakładają w tym programie. Jednocześnie wiem, że u nas nic takiego się nie uda, ponieważ działania naszych władz są bardzo krótkowzroczne. I zastanawiam się tylko, ilu jeszcze ludzi będzie musiało umrzeć, zanim ktoś pójdzie po rozum do głowy. A przecież wyniki badań są wystarczająco jasne. Brytyjskich lekarzy i legislatorów przekonały, jak widać. Te wszystkie wyniki są dostępne w przestrzeni publicznej, wystarczy do nich sięgnąć, przemyśleć i skorzystać.
I tyle na ten temat z mojej strony.

Ceterum censeo Directiva Tobaccorum delendam esse!
(A poza tym uważam, że Dyrektywa Tytoniowa winna być zniszczona!)

 
34 Komentarze

Opublikował/a w dniu 19 lipca 2017 w ogólne

 

Tagi: , , ,

9 miesięcy temu weszła w życie wiadoma ustawa… i tyle

8 wrześnie, a więc praktycznie 9 miesięcy temu weszła w życie nowelizacja ustawy antytytoniowej, będąca de facto implementacją niesławnej unijnej Dyrektywy Tytoniowej. Z tej okazji chciałem podzielić się z Wami kilkoma refleksjami.
Cóż się istotnego stało w ciągu tych 9 miesięcy? Zapewne sami zobaczyliście, że już jesienią zniknęło sporo mniejszych firm, które do tej pory oferowały swoje towary przez sieć. To zostało wycięte od razu, 8 września 2016. W zasadzie pozostało na rynku kilku/nastu dużych graczy, w tym ten największy, który nie musi się martwić o żadne sprawy. Stać go bowiem na rejestrację takiej liczby produktów, jaką tylko będzie chciał. Ma rozległą sieć punktów sprzedaży, więc na pewno spora część ludzi, którzy dotąd zamawiali sprzęt czy płyny od innych dostawców przeszła do nich. Na zakazie sprzedaży internetowej skorzystały jak najbardziej firmy chińskie, ponieważ wielu ludzi nadal sobie zamawia różne produkty zdalnie z Azji. Poprawcie mnie jeśli się mylę, ale nie słyszałem o jakichś masowych akcjach przejmowania takich przesyłek.
Drugi etap wdrażania ustawy rozpoczął się 20 maja br. Od tego dnia można oferować na rynku tylko sprzęt zarejestrowany w urzędzie, a do tego zniknęły ze sprzedaży pojemniki o pojemności większej niż 10 ml. To akurat było opisane w ustawie wprost. Niejednoznaczna jest jednak kwestia pojemności zbiorniczków w sprzęcie. Na listach Inspektora ds. Substancji Chemicznych zgłoszono też większe niż 2 ml, więc ktoś chyba musiał to zaakceptować. I znowu życie pokaże jak to wszystko wygląda w praktyce. Ja nadal twierdzę, że limit 2 ml dotyczy tylko sprzętu jednorazowego. Ale zostawmy to, życie pokaże.
Mnie zastanawia inna rzecz. Opowiadano, że to wszystko ma być dla naszego zdrowia i bezpieczeństwa. Zakładałem, że w takim razie powstanie jakiś system, w ramach którego będą się odbywały choćby losowe badania liquidów dostępnych na rynku. I co? I nico! Tu znowu poproszę Was o informacje, czy ktoś o czymś takim słyszał. Mam wrażenie, że tak naprawdę nikomu na tym nie zależy. A miało być tak pięknie, nowocześnie i zdrowo…
Reasumując: utrudniono kwestie dostępu, generuje się tony odpadów, bo pustych butelek będzie wielokrotnie więcej niż kiedyś. Zero działań na korzyść konsumentów. Ludzie kupują sobie liquidy z Chin – czy ktoś ma pojęcie, jaka jest ich jakość? Wątpię. Wiem o tym, że zdarzają się desperaci, którzy zamawiają z Chin czystą (chłe chłe) nikotynę, żeby samemu sobie szykować bazy do liquidów. Jestem ciekawy kiedy dowiemy się o pierwszych przypadkach rozwalenia paczek, wycieku i zatrucia. Bo przecież biedni listonosze i kurierzy nie wiedzą jakie chemiczne bomby przewożą. Ale panowie ministrowie są szczęśliwi – wprowadzili dyrektywę, odfajkowali problem, a teraz mogą zająć się ustawą o zakazie solariów dla dzieci.
Ktoś może napisać: no, chemiku stary, a spodziewałeś się może, że teraz to będzie dobrze? Nie, nie spodziewałem się, bo już za długo na tym świecie żyję i wiem, jak to wszystko wygląda. Ja tylko opisuję stan faktyczny na początek czerwca 2017. I co jakiś czas będę opisywał to, co się będzie działo. Taka jest rola kronikarza.
A teraz powoli szykuję się do wyjazdu na GFN w przyszłym tygodniu. Trzy dni bardzo intensywnej pracy, zapewne wiele ciekawych spotkań z ludźmi, którzy naprawdę są zainteresowani tą tematyką. Lekarze, chemicy, specjaliści ochrony zdrowia. Kilkuset ludzi, kilkadziesiąt krajów. Dowiedziałem się właśnie, że jest spore zainteresowanie mediów światowych (podobnie zresztą, jak to było rok temu, gdy byli tu dziennikarze nawet z Singapuru, Filipin czy Kazachstanu). Jestem ciekawy czy pojawią się ludzie z polskich mediów. Zaproszenia zostały wysłane, podobnie jak do przedstawicieli władz. Pożyjemy zobaczymy.

Ceterum censeo Directiva Tobaccorum delendam esse!
(A poza tym uważam, że Dyrektywa Tytoniowa winna być zniszczona!)

 
21 Komentarzy

Opublikował/a w dniu 6 czerwca 2017 w ogólne

 

Tagi: , , ,

PILNE! Wyniki unijnej ankiety dotyczącej akcyzy

Pamiętacie zapewne moje apele z listopada 2016 i lutego 2017 dotyczące ankiety UE odnośnie do podatku akcyzowego na liquidy oraz sprzęt do chmurzenia. Są już wstępne wyniki, które chciałbym tu w skrócie przedstawić. Korzystam tu z danych udostępnionych na blogu nieocenionego Dicka Puddlecote’a. Tam znajdziecie wprost wykresy z wynikami, ja tutaj wyciągnę tylko niektóre z nich.
Podstawowa sprawa – ankietę wypełniło ponad 7600 osób – 95% z nich to konsumenci, 3% – przedstawiciele sprzedawców/dystrybutorów, 1% to organizacje pozarządowe. Jeśli chodzi o kraje, z których pochodzą respondenci, to nie musimy się wstydzić – jesteśmy na drugim miejscu (niemal 24%). Na pierwszym są Niemcy – 40%, a na trzecim Wielka Brytania – ledwo 8,4%. Chyba nikt nie będzie zdziwiony, że na pytanie „czy EIN oraz liquidy powinny być obłożone akcyzą?” niemal 90% respondentów odpowiedziało „nie”. Niecałe 2% odpowiedziało „tak”, a 6% uznało, że może tak być tylko w przypadku liquidów z nikotyną. Jeśli jednak decyzja o wprowadzeniu akcyzy zostanie podjęta, to ponad 80% uważa, że powinna ona być znacznie mniejsze niż w przypadku tytoniu. Nieco dziwne jest, że łącznie 2% uznało, że powinna ona być wyższa lub znacznie wyższa.
Zdecydowanie inaczej wyglądają wyniki w przypadku mało rozpowszechnionych w Europie produktów „heat-not-burn”, czyli tych nowości z podgrzewanym tytoniem, lansowanych przez niektóre firmy Big Tobacco. Tam tylko niecałe 40% uznało, że akcyza powinna być znacznie niższa oraz niższa.
No to teraz zobaczymy, na ile Unia słucha głosu swoich obywateli… dobra, dobra, wiem wszystko 😉

Ceterum censeo Directiva Tobaccorum delendam esse!
(A poza tym uważam, że Dyrektywa Tytoniowa winna być zniszczona!)

 
12 Komentarzy

Opublikował/a w dniu 14 marca 2017 w ogólne

 

Tagi: , , , ,

Statystyki dotyczące użycia EIN w Unii Europejskiej

Pod koniec lutego na łamach czasopisma Internal and Emergency Medicine ukazał się artykuł zespołu Konstantinosa Farsalinosa dotyczący rozmaitych danych statystycznych związanych z EIN. Statystyki, na bazie których powstał ten tekst pochodzą z tzw. Eurobarometru. Jest to ciągły projekt unijny, w ramach którego wykonywane są różne badania opinii publicznej, przydatne potem w ustalaniu polityk na wielu płaszczyznach.
W tym przypadku metodologia obejmowała ankiety ustne przeprowadzone w 2014 roku w domach niemal 28 tys. respondentów (w wieku >15 lat) z wszystkich krajów unijnych. Z analizy wyników usunięto respondentów, którzy na pytanie o palenie lub używanie EIN odpowiedzieli „nie wiem” (swoją drogą… ciekawa odpowiedź 😉 ).
Przejdźmy jednak do wyników. Jak się okazuje EIN są używane regularnie przez 1,08% mieszkańców Europy. 93% z nich używa płynów z zawartością nikotyny. Wygląda więc na to, że chmurzący traktują to jako rekreacyjne użycie nikotyny. Bardzo ważną liczbą, którą znajdziemy w danych jest 0,08% – taki jest odsetek ludzi, którzy używają EIN, ale nie są aktualnymi ani byłymi palaczami. Do tego tylko połowa z nich używa liquidów beznikotynowych. Widać więc wyraźnie, że EIN przyciągają tak naprawdę prawie wyłącznie nałogowców.
Ważne dane znajdziemy w tabeli 2 – jak się okazuje, niemal połowa chmurzących rzuciła w ogóle palenie tytoniu. Moim zdaniem to bardzo dobry wynik. Do tego ponad 30% zredukowało liczbę wypalanych papierosów. Tak więc dla ponad 80% badanych EIN są sposobem na odejście lub początek odchodzenia od palenia tytoniu. Farsalinos zauważa też, że palacze, którzy nie zdecydowali się nawet na spróbowanie EIN motywują to niedostateczną wiedzą o nich. Pewna część społeczeństwa uważa je za równie, a nawet bardziej szkodliwe niż palenie tytoniu. Niepokojącym faktem jest to, że odsetek uważających EIN za szkodliwe powoli, ale systematycznie rośnie. Niestety, to jest pokłosie sensacyjnych doniesień medialnych, które doskonale znacie (formaldehyd, popcornowe płuco itp.). Dlatego tak ważna jest edukacja w tym zakresie i przedstawianie rzetelnych informacji. Ciekawe są też dane dotyczące wykształcenia chmurzących – okazuje się, że większość z nich legitymuje się wykształceniem średnim i wyższym. Użytkownicy EIN pochodzą raczej z większych miast i ze wsi niż z małych miasteczek (to jest bardzo ciekawe!). Są raczej ludźmi młodymi (15-24), najmniej jest w grupie 55+. No i są to głównie mężczyźni. Ciekawostką może być fakt, że wśród chmurzących łatwiej spotkać singli, rozwodników i wdowców/wdowy niż osoby żyjące w związkach. W artykule można znaleźć więcej korelacji oraz wniosków, ale myślę, że te opisane powyżej dają jakiś dość klarowny obraz społeczności chmurzących.
Badania dotyczące EIN były prowadzone w Europie już wcześniej. Dopiero jednak w 2014 kwestionariusz został skonstruowany w taki sposób, że można z niego wyciągnąć jakieś dane analityczne. Prawdopodobnie niebawem ukażą się dane za kolejne lata. Wtedy będzie można powoli mówić o konkretnych trendach czasowych. Będzie można też wyciągnąć wnioski co do tego, jak wprowadzenie niesławnej dyrektywy wpłynęło na te wszystkie wskaźniki. Może być ciekawie.

Ceterum censeo Directiva Tobaccorum delendam esse!
(A poza tym uważam, że Dyrektywa Tytoniowa winna być zniszczona!)

 
2 Komentarze

Opublikował/a w dniu 8 marca 2017 w ogólne

 

Tagi: ,