RSS

O przepalaniu/wyżarzaniu grzałek – opinia naukowców

27 Maj

W ubiegłym tygodniu dr Farsalinos brał udział w audycji radiowej, w której padły pytania dotyczące popularnej czynności wyżarzania grzałek w e-papierosie. Komentarz jego był następujący: to nie jest dobry pomysł. Nawet jednorazowe wyżarzenie/przepalanie grzałki nie jest zalecane.
Audycja wywołała szeroki odzew w środowisku chmurzących. Dlatego też Farsalinos wraz z portugalskim specjalistą od spraw metali, ich struktury i przemian, Pedro Carvalho przygotowali nieco szersze uzasadnienie tej opinii.
Panowie zwracają uwagę na to, że typowe druty oporowe, z których przygotowuje się grzałki, nie są zaprojektowane do takiego działania, jakim jest odparowywanie liquidu, który ma być inhalowany przez ludzi. W trakcie wyżarzania metal ogrzewa się do temperatury znacząco wyższej niż 700 stopni. Powoduje to znaczące zmiany struktury metalu, wiązań pomiędzy atomami, zmianę struktury ziaren w metalu/stopie, utlenianie niektórych pierwiastków (ponieważ wyżarzanie odbywa się przy dostępie powietrza) itp. W sytuacji „klasycznej”, w której drut ogrzewa tylko powietrze wokół niego, nie powoduje to uwalniania metali do środowiska. Inna sytuacja jest wtedy, gdy taka grzałka wejdzie w kontakt z liquidem. Dlatego też wygrzewanie na sucho drutu oporowego może mieć wpływ na obecność metali w tworzącym się aerozolu. Farsalinos od razu zastrzega, że poziom metali w aerozolu nie będzie znaczący, ale jeśli można tego uniknąć, to chyba jednak warto.
Zamiast wyżarzania grzałki, która obrosła nagarem, warto jednak ją wymienić, zwłaszcza że nie stanowi to specjalnego kosztu, wymaga tylko nieco czasu.
Panowie piszą też o tym, że powinni o tym pamiętać szczególnie ci chmurzący, którzy stosują wysokie moce i niskie oporności grzałek, a zużycie liquidu u nich wynosi nie 2-4 ml, ale raczej 15-20. Jeśli można uniknąć jakiegoś ryzyka, lepiej tak właśnie zrobić. W swoim tekście podkreślają też, że stosowane przez ludzi wyżarzanie nie sprawia, że zagrożenie ze strony aerozolu będzie podobne jak to, na które narażeni są palacze tytoniu.
Na koniec Farsalinos pisze, że badania nad tym tematem zostaną niebawem przeprowadzone, aby poza analizą zdroworozsądkową mieć także solidne dowody liczbowe.

Jestem ciekawy Waszej opinii na ten temat.

Ceterum censeo Directiva Tobaccorum delendam esse!
(A poza tym uważam, że Dyrektywa Tytoniowa winna być zniszczona!)

 
42 Komentarze

Opublikował/a w dniu 27 Maj 2015 w ogólne

 

42 responses to “O przepalaniu/wyżarzaniu grzałek – opinia naukowców

  1. Kaznodzieja

    27 Maj 2015 at 12:08

    Czy, by dojść do takiego wniosku, potrzeba jakichkolwiek badań? To jest przecież logiczne, że przy przepalaniu grzałki wydziela się jakiś syf, który potem inhalujemy. Jestem obecnie wielkim przeciwnikiem wszelkich „dobrych rad” na temat przepalania grzałek mimo iż sam niekiedy przepalam grzałkę w swoim parowniku swoją metodą. Robię to biorąc za to pełną odpowiedzialność, mając pełną świadomość, że nie jest to bezpieczne dla mojego zdrowia i nikogo nie informując o możliwości takiego zabiegu. Wkurza mnie strasznie jak „fachowcy” na różnych grupach dyskusyjnych czy forach notorycznie zalecają przepalanie grzałek nawet świeżym użytkownikom ep. To debilizm najwyższych lotów moim zdaniem. Za kilka lat może się okazać, że używanie ep szkodzi bardziej niż analogi. Ba! jestem przekonany, że tak będzie! Znajdzie się kilka osób które zachorują przez ep. Media będą huczały! Nie wspomną jednak o jednej małej rzeczy- użytkownicy, którzy „zachorowali”, używali ep niezgodnie z założeniami ep, czyli np. używali grzałek mimo bobra, przepalali je, gdy już nie działały tak jak na początku, używali wysokich mocy na swoich sprzętach, płynów z niewiadomego źródła itp. Ta pseudo oszczędność wielkiej grupy epalaczy może się kiedyś odwrócić przeciwko całej rzeczy waperów. Koszty grzałek w porównaniu do analogów są śmiesznie małe i nawet przy codziennej wymianie grzałki wyjdziemy finansowo na plus. O zdrowiu już nie wspominając. Istnieją dwie grupy epalaczy- jedna to osoby chcące rzucić śmiertelny nałóg, a druga to hobbyści, którzy pozbyli się już analogowego syfu ze swego życia i obecnie ep traktują jak swoistą pasję. Jest też jeszcze trzecie grupa- gimnazjalni szpanerzy, ale na tę grupę by trzeba poświęcić osobny kilkustronicowy wpis. I tu mały apel do „pasjonatów”: nie próbujcie na siłę przekonywać świeżych kierowców do Mercedesów i tuningu auta. Im wystarczy jazda zwykłym maluchem, który mimo wszystko pozwoli im pokonać drogę z punktu A do punktu B.

     
    • lukabracci

      27 Maj 2015 at 21:39

      Co do tematu przepalania grzałki, zgadzam się całkowicie, mnie też ten temat jakoś zawsze odstręczał, i nigdy nie wyobrażałem sobie aby „przywracać” do życia przepaloną czy zużytą grzałkę. Z drugiej strony czasy są takie jakie są, i logiczne wydają się rozwiązania „oszczędnościowe”. Ale trzeba też pamiętać, że każdy nowy świadomy użytkownik, który zaczyna „przygodę” z e-papierosem niejako wchłania kodeks postępowania i użytkowania e-papierosa od „starszych” kolegów, dlatego dobrze jest stopować pewne rzeczy m.in. przez właśnie takie badania i wysuwanie pewnych wątpliwości co do niektórych zabiegów związanych z użytkowaniem e-papierosa. I chwała tym wszystkim, które takie takie rzeczy czynią!! A interpretacja należy do każdego z nas osobna, nieprawdaż?
      Mnie, w związku z twoją wypowiedzią intryguje też pewna rzecz. Chodzi mianowicie o badania,
      a w szczególności jedna kwestia „przyszłościowa”. Zakładamy, że „tymi chorującymi przez ep” będą byli nałogowi palacze tytoniu ,którzy przeszli na e-papierosa. Jaką będziemy pewność za kilka lub kilkanaście lat co do ich stanu zdrowiu,a mianowicie czy było to konsekwencją palenia tytoniu czy użytkowania e-papierosa? Czy z góry możemy założyć że, konsekwencją problemów ze zdrowiem będzie np. palenie tytoniu w przeszłości, a tym którym udało się zachować zdrowie szczęśliwy wybór e-papierosa? Wszystko wydaje się tu ruchome, bo zakładamy że użytkownicy e-papierosa to byli palacze, nieprawdaż? I można czekać tylko na czołówkę w jakimś brukowcu chorego człowieka, który użytkował e-papierosa przez ostatnie lata typu”e-papieros mnie zabił” nie wspominając że przez 20 lat palił zwykłe analogi. I tu tak naprawdę nikt nie będzie miał racji.

       
  2. Meant

    29 Maj 2015 at 01:03

    @l;ukabracci Takich właśnie „ochotników” (byłych palaczy wapujacych ponad pół roku z problemami) poszukiwała od kwietnia 2014 jedna z firm farmaceutycznych obiecując zwrot kosztów dojazdu i 2,500 $. Warunkiem było orzeczenie lekarskie…
    Na razie rozgłosili rewelacje jednej pani, o tym, że „jej płuca się rozleciały” po 9 m-cach chmurzenia”. To, że wcześniej paliła tytoń przez 20 lat było nieistotą wzmianką w tekście.

     
    • StaryChemik

      29 Maj 2015 at 10:19

      O, widzę że mnie wyręczyłeś, bo też miałem napisać o tym przypadku.
      Media zawsze wszystko opakują w swój papierek – a do środka nikt zaglądać nie będzie. Ludzie najczęściej czytają tytuły, niektórzy pierwszy akapit tekstu.
      Do źródeł sięgają nieliczni, stanowiący błąd statystyczny.

       
  3. Dareios

    29 Maj 2015 at 11:58

    Z tego by wynikało że używanie mesha, którego się „oksyduje” palnikiem aby nie było zwarcia, ani też „usztywnianie” drutów oporowych w ten sam sposób, nie jest wskazane.

     
  4. Adam

    29 Maj 2015 at 14:41

    Według mnie jest to nieco wyciąganie paranoicznych wniosków z czegoś co praktycznie nie istnieje, wymaga się by chmurzenie było tak zdrowe jak picie źródlanej wody ale tak nie jest i nigdy nie będzie, skoro tematem jest szkodliwy wpływ na zdrowie z powodu wyżarzania grzałek w e-papierosie, to może by się przyjrzeć również czajnikom elektrycznym i ilości metalu z ich grzałek utleniającym się w wodzie, albo temu że spawacz jednym wdechem wchłonie tyle pierwiastków metalów że e-palaczowi na taką ilość to życia zabraknie 🙂 skoro masę grzałki liczy się w Miligramach to ile Mikrogramów jest w niej szkodliwych pierwiastków? więcej niż w hamburgerze z mekdonalda? 🙂 albo w kartoniku soku bez grama soku? albo w owocach na pestycydach?
    Oczywiście warto prowadzić takie i inne badania by wyeliminować jak najwięcej negatywnego wpływu na zdrowie e-papierosa, jednak tak naprawdę pomimo wielu już badań nie udowodniono szkodliwego wpływu e-papierosa na zdrowie a jedynie znaleziono ekstremalne sytuacje gdzie i kiedy taki problem może występować, tyle tylko że wszyscy już dawno wiedzą że przypalony tłuszcz we frytkownicy jest szkodliwy 🙂
    Najciekawsze w tym wszystkim jest to że najbardziej wybitni tego świata np. WHO zapominają że już dawno udowodniono ze palenie tytoniu w jakiejkolwiek to czysta trucizna, również nasz minister zdrowia zapomina że ma problem w postaci ok. 10.000.000 palaczy którzy prędzej czy później zgłoszą się na leczenie, ale co tam to nie jego problem bo kadencja wkrótce się kończy 🙂
    @Kaznodzieja nie popadaj pan w paranoję bo na ruchliwej ulicy wdychasz pan więcej szkodliwych pierwiastków, a jak staniesz pan na przystanku i Jelcz dmuchnie Ci z grubej rury to przez całe życie tego nie wchłoniesz z e-papierosa 🙂
    Koszty grzałek pan powiadasz, no racja nie są one drogie ale należy pamiętać że nie wytwarza ich maszyna z powtarzalnością do jednego mikrona, ale małe Chińskie rączki które maja różne samopoczucie i zdolności manualne, sam miałem partie grzałek nadających się na śmietnik a problem rozwiązałem gdy zacząłem je wykonywać samemu.
    By uspokoić paranoików mam dobrą wiadomość, na rynku e-papierosów robią furorę chipy z kontrolą temperatury wg. mojej kryształowej kuli za rok ten może dwa wynalazek będzie tak upowszechniony że znajdzie się prawie w każdym nie tylko markowym ale i w budżetowym e-papierosie, wtedy skończy się gdybanie co to takiego szkodliwego może się wydzielać się z przegrzanego liquidu, skończy się potrzeba żonglowania mocą, a temperatura będzie ustawiona na sztywno do bezpiecznych wartości.

     
    • StaryChemik

      29 Maj 2015 at 20:43

      Myślę, że trochę niedokładnie przeczytałeś mój tekst.
      ” Farsalinos od razu zastrzega, że poziom metali w aerozolu nie będzie znaczący, ale jeśli można tego uniknąć, to chyba jednak warto.”
      Nie porównuj tego z hamburgerami czy owocami. Zupełnie inna droga wchłaniania. Płuca są znacznie delikatniejsze niż układ pokarmowy.
      Ale powtórzę moje stare hasło: każdy się truje tym, czym chce. Volenti non fit iniuria.

       
      • arian

        23 kwietnia 2016 at 03:21

        A co moze sie stac gdy druciki w dwuch grzalkach sie dotykaja co moze sie stac w tedy bo naprzyklad ja tak mam bo sam robilem sobie

         
      • albert

        26 listopada 2016 at 22:10

        w każdych nagrzewnicach,w farelkach,czy nawet w suszarkach jest drut oporowy który nagrzewa sie do czerwonośći,mało tego jest on wydmuchiwany w nasz strone i to wchłaniamy,w kartomizerach drut nigdy nie nagrzewa sie do tego stopnia,wiec nie ma żadnych reakcji

         
    • Kaznodzieja

      29 Maj 2015 at 23:40

      Widzę, że niezbyt dokładnie przeczytałeś mój tekst lub też po prostu słabo znasz cały świat ep 🙂 Nie chodzi o to, że ktoś „zachoruje”. Chodzi o to, że ktoś „zachoruje” na skutek działań zupełnie nie przewidzianych przez twórców ep. Chodzi o to, że media będą miały pożywkę i wrzucą wszystko do jednego wora. W każdym brukowcu będą teksty typu „e-p zabija” i w sumie poniekąd będzie to prawda jak choćby jeden waper zrobi sobie kuku przez ep.

       
    • fvgbhjknlm

      24 sierpnia 2017 at 14:43

      Bardzo fajnie jest przeczytać bardzo sensowny komentarz.

       
  5. F-King

    29 Maj 2015 at 14:55

    Czy druty oporowe nie są ciągnione na gorąco i metal nie był czasem już rozgrzany przed uformowaniem nitki ? Czy zatem jego ponowne rozgrzanie jest tak bardzo szkodliwe, skoro już:
    „..znaczące zmiany struktury metalu, wiązań pomiędzy atomami, zmianę struktury ziaren w metalu/stopie, utlenianie niektórych pierwiastków …” nastąpiły – że nawet jednokrotnego się odradza? Taka mi wątpliwość po głowie chodzi.
    Druga rzecz jaka mi zwieńczeniu szyi chadza to – kw.jabłkowy w LQ, kiedy używałem bardzo szybko skropliny i zawartość baniaka czerwieniała – mój wniosek: przyspiesza korozje… (nie używam).

     
    • StaryChemik

      29 Maj 2015 at 20:45

      Możliwe, że masz rację. Jednak uznam, że Carvalho raczej wie co mówi.
      A co do czerwienienia LQ – dlaczego przypisujesz to korozji?

       
      • F-king

        29 Maj 2015 at 23:08

        Ja nie neguje tego art. mam watpliwości, szczególnie do „nawet jednokrotnego” wyżarzania.
        Czerwienieje lq od skroplin które splywaja do baniaka, w pierwszej kolejnosci pojawiaja sie w kominie. Parownik na meshu, jasny „biały” – tak to nazwe lq i czerwone skropliny, tylko kiedy w samogonie był kw. jablkowy. Czy korozja? Zgaduje, że własnje tak i że to korozja drutu oporowego w podw. temp. i zakwaszonym środowisku. Co by to nie bylo, zjawisko znika gdy ta sama mieszanka jest bez „jabcoka”.

         
        • StaryChemik

          29 Maj 2015 at 23:51

          Na mojego chemicznego czuja raczej mało prawdopodobne, aby to była korozja. Jest cała masa procesów, które dają taki efekt (tzn. powstawanie koloru czerwonego), np. tworzenia tzw. kompleksów charge-transfer albo związków kompleksowych.

           
          • F-king

            30 Maj 2015 at 09:32

            Ja nie mam chemicznego czuja, nie mam też takiego wykształcenia. Dla mnie, jak i dla wielu chmurzących jesteś w tej dziedzinie autorytetem. Moje spostrzeżenia są tylko wynikiem kojarzenia prostych obserwacji: rdza – czerwona, kwas w LQ + temp = czerwone skropliny i rdzawy nalot na drucie oporowym. W owym czasie mieszałem proste LQ, czyli 1 aromat + baza + ethylmatol + kw. jabłkowy, płyny były jasne i klarowne a dawały czerwone skropliny, były to genesisiy na meshu z oporem ok 1,3-1,4 oma i mocą do 12-14W, zatem wcale nie ekstremalnie :). Po rezygnacji z kw. jabłkowego zjawisko zniknęło, a grzałki wolniej ulegają degradacji. Ot tyle spostrzeżeń i wniosków, przy których nie obstaję murem 🙂 – dziele się raczej i pod osąd poddaję – w myśl powiedzenia mojej ś.p. babci: „nie zawadzi jak głupi mądremu doradzi…”

             
            • bofh

              19 czerwca 2015 at 09:32

              Potwierdzam, u mnie czerwienienie liquidu również zniknęło po zaprzestaniu dodawania kwasu jabłkowego.

               
  6. Daniel

    30 Maj 2015 at 01:58

    ja ostatnio namieszałem sobie bazę inawery pvg z aromatem bananowym atmos lab i wanilią tpa.
    Po wymieszaniu i wstrząśnięciu płyn był bezbarwny. Po tygodniu leżakowania zaróżowił się. Bez kontaktu z metalami więc to nie korozja. Skąd więc ta nagła zmiana zabarwienia płynu?

     
    • F-king

      30 Maj 2015 at 09:38

      Ja kiedyś w stalowym zakraplaczu, zostawiłem (zapomniałem nie używałem) ok 1,5 ml płynu.
      po pół roku był zielony…
      Kontakt miał ze stalą, białym silikonem i czarnymi oringami, w nich widzę dawce koloru i ohydnego smaku. To tylko mnie upewnia w tym, ze z wapowaniem nigdy dość ostrożności…

       
  7. Adam

    30 Maj 2015 at 11:55

    @Kaznodzieja, widzę że chyba Ty masz małe pojęcie o EP bo np. Twój cyt. „To jest przecież logiczne, że przy przepalaniu grzałki wydziela się jakiś syf, który potem inhalujemy.”
    Oczywiście przy przepalaniu grzałki wydziela się jakiś syf ale go nie inhalujemy, bo przepalanie polega na wypłukaniu wodą grzałki z pozostałości liquidu, następnie spopielenie tego co nazywasz syfem i wydmuchaniu i wypłukaniu tych resztek pod bieżącą wodą a następnie osuszenie, jedyne co pozostaje lub nie, na cewce grzałki to śladowe ilości tlenku metalu z którego wykonana jest cewka, i to raczej przy ekstremalnym wyżarzaniu.
    Ja uważam że częste przepalanie grzałki jest bardziej korzystne dla zdrowia niż jego brak, ponieważ cząstki stałe które tworzą się na grzałce raz same w sobie mogą być szkodliwe, a dwa są doskonałym izolatorem ciepła przez co cewka słabiej oddaje ciepło na zewnątrz (dokładnie jak kamień w czajniku) a więc występuje podwyższona temperatura żarzenia drutu pod tym wytworzonym się izolatorem, w praktyce da się to zauważyć właśnie przy przepalaniu grzałki gdy pierwsze przyciśnięcia zasilania nie powodują żarzenia się drutu, dlatego przepalanie wykonuje się do momentu aż drut zacznie równomiernie się żarzyć czyli oddawać ciepło na zewnątrz, a to również da efekt bezpośredniego kontaktu cewki z liquidem zapewniając cewce lepsze chłodzenie, wtedy jest wiadome że pozbyliśmy się zbędnego balastu z cewki który jest doskonałym izolatorem ciepła, i prądu w atomizerach typu genesis (mesh) tzw. porcelanka.
    Skoro już udowodniłem że zasyfiona grzałka się przegrzewa od wewnątrz pod wytworzonym izolatorem, to może oznaczać że taka używana grzałka nawet przez kilka dni może być bardziej niebezpieczna jak świeżo po tzw. przepaleniu.
    Oczywiście nie mam zastrzeżeń do tego typu badań bo są potrzebne, bo chociaż wiadomo było że takie zjawisko występuje, to dobrze będzie wiedzieć ile z tego wytworzonego tlenku metalu pozostającego na cewce rozpuści się w liquidzie i jaki wpływ będzie miało to na zdrowie.
    Natomiast nie wierze w to że zmiana struktury metalu i wiązań między atomami (jeżeli w ogóle taka występuje) spowoduje to że metal nagle stanie się trujący, bo jak kolega @F-king wcześniej zauważył drut w momencie ciągnięcia jest poddawany wyższym temperaturom niż przy wyżarzaniu.

     
  8. Seba308

    2 czerwca 2015 at 01:08

    Mam krótkie i zwięzłe pytanie, mianowicie czy chodzi tu również o nagrzewanie grzałki podczas jej przyciskania w którym chodzi o równomierne nagrzewanie się jej, zaraz po nawinięciu i założeniu np. tak jak w moim przypadku na drippa ? Przepraszam jeśli odpowiedź na moje pytanie już padła, lecz nurtuje mnie ta sprawa.

     
  9. technik92

    2 czerwca 2015 at 23:31

    I właśnie dlatego nigdy nie przepalałem grzałek – miałem obawy zwłaszcza do stopu typu kanthal/fechral – zawierającego glin (aluminium) – zakładając że stopy oporowe wolne są od zanieczyszczeń metalami ciężkimi (kadm, ołów, rtęć) to inhalowanie tlenków i soli glinu może nie być (a na pewno nie jest) obojętne dla zdrowia. Glin jest najbardziej reaktywnym metalem z tego stopu, łatwo utleniającym się, tak więc nie radzę ryzykować (podejrzewa się go o wywoływanie choroby Alzheimera). Metali takich jak nikiel, chrom, a nawet żelazo także nie życzyłbym sobie na swoich płucach – nie wspomnę o alergikach uczulonych na chrom i nikiel. Tutaj pytanie do @StaregoChemika – czy są możliwe, a może nawet planowane badania na zawartość glinu/innych metali w oparach wydzielanych przez e-papierosy (w zależności od stopu i tego czy element grzejny był „przepalany”) i badania porównawcze na zawartość tych samych metali w dymie z „analoga”. I jeszcze jedno pytanie – czy zawartość wody w e-liquidzie może spowodować elektrolizę na elemencie grzejnym (zakładając napięcie zasilania grzałki powiedzmy 4,8V) i tym samym wydzielenie się szkodliwych związków z liquidu czy też metali wchodzących w skład materiału elementu grzejnego (zachowujących się w tym procesie jak elektrody).

     
    • StaryChemik

      3 czerwca 2015 at 10:15

      Krótko – glin/Alzheimer to istniejący od jakiegoś czasu mit medyczny. Od lat są ludzie, którzy usiłują udowodnić związek, ale jakoś nie wychodzi.
      Co do badań, o których piszesz – zapewne prędzej czy później będą robione. Spróbuję się dowiedzieć już pojutrze na GFN ’15.
      Elektroliza? No nie… jakoś chyba nie bardzo. Zauważ, że nie mamy tutaj elektrod. Na siłę można by mówić o mikroogniwach, ale to proces odwrotny do elektrolizy. Jeśli mamy do czynienia z reakcjami z metalami, to są one natury czysto chemicznej, a nie elektrochemicznej.

       
      • technik92

        3 czerwca 2015 at 11:17

        Bardzo dziękuję za odpowiedź na komentarz.
        Jeszcze kilka pytań:
        Czy skrajne elementy grzałki: (+) i (-) nie będą zachowywać się jak elektrody ? I jak wygląda sprawa w przypadku kartomizerów, gdzie doprowadzenia zasilania do grzałki mogą być zwilżone liquidem (i jaki stop stosowany jest jako spoiwo lutownicze na złączach grzałki ? – miejmy nadzieję że nie ma w nim domieszek ołowiu). Jak dobrze rozumiem, powstawaniu elektrolizy zapobiegają dwie rzeczy :
        1. Glikol propylenowy czy też gliceryna która nie jest elektrolitem. (zastanawia mnie tylko, jak zjawisko elektrolizy w typowym elektrolicie np.woda+chlorek sodu ograniczy dodawanie do roztworu gliceryny)
        2. Drut oporowy, który, mając kontakt z liquidem, działa jak przewód wyrównawczy, wyrównując różnice potencjałów w roztworze (jak zachowa się roztwór w przypadku przerwania grzałki ?)

        Chciałbym zweryfikować swoją wiedzę na ten temat.

        Pozdrawiam

         
      • Palacz 37 lat.

        14 lutego 2017 at 19:17

        Stary chemiku nie znam twojej historii, e pale od kilku miesięcy i bardzo to lubię i cieszy mnie to że odstawiłem papierosy.Twoja wiedza mnie zadziwia.co sprawia że tak chętnie czy też niechętnie się nią z nami dzielisz? Może gdzieś to jest opisane ale nie mogę znaleźć

         
      • Palacz 37 lat.

        14 lutego 2017 at 19:19

        Stary chemiku nie znam twojej historii, e pale od kilku miesięcy i bardzo to lubię i cieszy mnie to że odstawiłem papierosy.Twoja wiedza mnie zadziwia.co sprawia że tak chętnie czy też niechętnie się nią z nami dzielisz? Może gdzieś to jest opisane ale nie mogę znaleść

         
        • StaryChemik

          15 lutego 2017 at 19:45

          HA! Sam bym chciał wiedzieć. 7,5 roku temu zaczynałem swoją przygodę i wtedy dobrzy ludzie dzielili się informacjami. No to postanowiłem też się podzielić. Ot, tyle.

           
  10. nusz

    18 stycznia 2016 at 19:21

    Stary Chemiku, mam pytanie.

    Rozumiem, że przy przepalaniu robią się te tlenki niedobre. Zapewne niklu, może czegoś jeszcze…
    Czy w takim razie istnieje jakiś sposób domowy, by rozpuścić te tlenki? Nie jestem za dobry z chemii więc jeśli podam coś z czapy, weź poprawkę na moją niewiedzę. np jakiś kwas – ocet spirtytusowy, albo zasadę – sodę oczyszczoną? Jakieś sole? może sól – w sensie kuchenną? 😀

    Bo taką mam koncepcję by po przepalaniu zanurzyć grzałkę w czymś co wypłucze te tlenki z powierzchni.

     
  11. nusz

    18 stycznia 2016 at 23:57

    …może w spirytusie? przepraszam, ze jeden pod drugim post….

     
  12. nusz

    15 lutego 2016 at 20:25

    to da się jakoś pozbyć tych tlenków jakimś rozpuszczalnikiem czy nie? 😦

     
    • StaryChemik

      15 lutego 2016 at 20:28

      A po co?

       
      • nusz

        16 lutego 2016 at 03:18

        …żeby nie rozpuszczały się w wapowanym liquidzie, byśmy nie wdychali ich (pisałem o tym dwa posty wyżej).

        Wiem, że to może jest nadmierna ostrożność, ale jeśli da się domowymi sposobami jakoś pozbyć się większości tych związków z grzałki to chętnie bym skorzystał z takiej możliwości. Jednak nie wiem z czym te tlenki reagują i w czym taką grzałkę wymoczyć, by się ich pozbyć. To musiałby być środek, który albo odparowuje, albo się da go spłukać wodą – by potem nie jarać nośnika czyszczącego grzałkę z tlenków 🙂

        Chodzi o poczucie spokoju, że najmniej mnie to truje, no i o satysfakcję 🙂

        Pozdrawiam

         
        • StaryChemik

          16 lutego 2016 at 10:03

          Nawet jeśli się ich pozbędziesz (co nie jest łatwe), to za chwilę będą z powrotem – po pierwszym podgrzaniu drutu. To naprawdę nie ma sensu.

           
          • nusz

            18 lutego 2016 at 16:33

            ok,

            jeszcze jedno: jeśli chodzi o szkodliwość, to czy któryś typ drutu jest mniej/bardziej „zdrowy” z powodu osadzania się mniej szkodliwych dla zdrowia tlenków metali? Mam na myśli nowe druty nikiel, stal, tytan; jak się mają do starego kantala?

            Pozdrawiam

             
            • StaryChemik

              18 lutego 2016 at 17:59

              Dobre pytanie. Może za jakieś 10-15 lat będzie można na nie odpowiedzieć.
              Jak paliłeś zwykłe ćmiki, to też analizowałeś precyzyjnie, w jakim dymie jest o 10 mikrogramów smoły mniej? 😉

               
              • nusz

                20 lutego 2016 at 09:07

                ciągnąłem lekko, jak paliłem, by nie generować zbyt wysokiej temperatury, dzięki czemu – wydaje mi się – że dym był bardziej wilgotny, a dzięki temu filtr lepiej wyłapywał z wilgocią metale ciężkie. kupowałem bibułki bez chemicznego wybielania – takie w słomkowym kolorze. by było zdrowiej! 😉

                …to nie żart… :>

                można powiedzieć, że chucham na zimne…a właściwie odkryłem, że poco na zimne chuchać, skoro można polać ciekłym azotem!:) Znam umiar – dlatego nie buduję komory bliższej zeru bezwzględnemu by tam pakować swoje wątpliwości. Azot wystarcza…

                Uważam, że jeśli można jakieś prawdopodobieństwo troszkę na swoją korzyść przesunąć, to jeśli nie jest to jakoś super męczące to why not? 🙂

                Dzięki za odpowiedź tak czy siak 🙂
                Na chłopski rozum wydaje mi się, że tytan i ss powinny być leprze (mniej niezdrowe), bo skoro ludzie dość powszechnie łapią uczulenia na nikiel – znam wiele takich osób – to grzałka z tego stopu zdaje się być potencjalnie bardziej niezdrowa niż tytan czy ss – z których robi się m.in implanty i narzędzia chirurgiczne.

                Pozdrawiam

                 
                • nusz

                  14 lutego 2017 at 19:17

                  Z tego co czytałem – to SS jest najbezpieczniejszym drutem, bo tytanowy, przegrzany, wydziela tlenki tytanu – ponoć mało fajne i organizm ich nie lubi, ze wzajemnością.

                  Dobrze mieć w modzie kontrolę temperatury i najlepiej możliwości ręcznego ustawiania parametrów drutu. Bo SS trochę lubi zmieniać te parametry po jakimś czasie palenia/przepalania i trzeba lekko TC podnieść (jego wartość).

                  Jak ktoś coś wie więcej o drutach i ich wpływie na zdrowie to piszcie.

                   
  13. Palacz 37 lat.

    14 lutego 2017 at 18:58

    http://kopalniawiedzy.pl/e-papieros-substancja-rakotworcza-liquid,24951 martwię się. Czy coś można powiedzieć o tym.???

     
  14. Podróżnik

    15 sierpnia 2017 at 14:47

    Wydaje mi sie ze ci „chmurzacy” ktorzy uzywaja niskich opornosci uzywaja rowniez liquidow o niskiej mocy a nie wysokiej

     
  15. Wojciech

    27 marca 2018 at 00:54

    Dzień dobry StaryChemiku. Ciekawy artykuł, ale jednej rzeczy nie rozumiem. Przecież żeby ukręcić grzałki (a mam akurat baniak na dwie) muszę je po ukręceniu rozgrzać do czerwoności bo np. często śruba gdzieś dobrze nie styka (źle się dokręci) i jedna rozgrzewa się wolniej od drugiej, albo choćby po to że łatwiej je ścisnąć pęsetą. Tak więc chcąc nie chcąc i tak rozgrzewam ten drut to jak to z tym jest?

    PS. Ja czasem grzałki czyszczę, ale „na zimno” – szoruję (specjalnie do tego przeznaczoną) szczoteczką do zębów pod ciepłą wodą, a na koniec wyparzam wrzątkiem bo to chwila roboty, a zawsze pomaga pozbyć się wszelkich posmaków no i zawsze to jakaś higiena. Poza tym jest taka dodatkowa zaleta że po 3 – 5 minutach wszystko odparowuje i jest praktycznie suche. Niestety na koniec na sekundę je rozgrzewam żeby sprawdzić (jak wyżej) czy podczas szorowania np. się coś nie poluzowało i nie styka dobrze. Nie wiem czy dobrze robię?

    Używam Khantal A1 0,5mm 2×6 zwoi wychodzi 0,26-0,30 oma i to na 27 Watt smażę, da się na więcej 30-32W, ale nie lubię wapować przy górnej granicy możliwości grzałki bo smak strasznie ucieka 🙂

    PS2. Widziałem idiotę co wypalał grzałkę, o zgrozo, razem z watą!!! Normalnie odkręcił tylko baniak z LQ wcisną przycisk na 20-30 sekund, smród nieziemski, zakręcił baniak i od razu jara zadowolony… Jeszcze chciał mnie częstować – już bym wolał zapalić analoga 😀

     
  16. YetiZdalekiejKamczatki

    25 Maj 2019 at 04:18

    Przydał by się jakaś notatka o tym jak myć druty oporowe ponieważ Chińczycy praktycznie ich nie czyszczą. Chodzi mi o różne odmiany drutów zaawansowanych gdzie trzeba wyczyścić też rdzeń który jest pod owijką. Jest wiele płynów do myjek ultradźwiękowych ale czy istnieje prostszy sposób?

     

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.