RSS

Pora skończyć z mitem uzależniającej nikotyny. Karty na stół!

26 Sier

Implementacja Dyrektywy Tytoniowej w krajach UE zbliża się wielkimi krokami. Myślę, że nadszedł czas, aby w końcu rozprawić się z jednym z podstawowych mitów dotyczących nikotyny. Chodzi oczywiście o potencjał uzależniający tego alkaloidu.
Przyjrzyjmy się najpierw dostępnym źródłom.
„W rankingu uzależnienia od substancji psychoaktywnych stwierdzono, ze nikotyna uzależnia silniej niż heroina, kokaina, alkohol, kofeina i marihuana.” – takie zdanie można znaleźć na stronie szpitala w Wałbrzychu.
„Eksperci ostrzegają, że nikotyna uzależnia w równym stopniu, co silny narkotyk – heroina.” – to z kolei jest napisane w serwisie nazdrowie.pl.
Jeszcze dalej idzie popularny wśród kobiet tytuł – „Zwierciadło”, gdzie czytamy: „Nikotyna uzależnia bowiem silniej niż heroina i kokaina, a z roku na rok mózg potrzebuje jej coraz więcej.”
To tylko trzy przykłady znalezione w wyszukiwarce po podaniu słów kluczowych „nikotyna” oraz „heroina”. Analogiczne wyniki otrzymamy wyszukując tę samą kombinację słów w języku angielskim. Co ciekawe – gdy przyjrzymy się linkom, zauważymy, że sporo z nich odsyła do artykułu „NICOTINE: HARDER TO KICK…THAN HEROIN”, który ukazał się w 1987 roku w New York Times. Hmm… czy można go uznać za solidne źródło naukowe? Obawiam się, że nie bardzo, zwłaszcza że pani autorka pisze w tym tekście, że heroina (podobnie jak nikotyna) znajduje się w roślinach. Oznacza to tylko tyle, że pani zdecydowanie nie odrobiła lekcji i można jej wcisnąć każdy kit.
Co gorsza, podobne teksty znajdują się na tak porządnych portalach, jak Medycyna Praktyczna. Co ja zresztą będę pisał po próżnicy – sami poczytajcie.
Wróćmy jednak do samego tematu. Jak myślicie – skoro wszędzie się pisze o tym straszliwym potencjale uzależniającym nikotyny, to ile prac naukowych opublikowano na ten temat (mówię o uzależnieniu organizmu człowieka od tego konkretnego związku, a nie od palenia tytoniu)? Zgadza się – żadnej. Nie ma takich prac! Wszystko ekstrapoluje się z badań dotyczących uzależnienia od dymu tytoniowego albo od jakichś niejasnych badań na biednych gryzoniach.
Wszystko to jako żywo przypomina mi ostrzeżenia przed monotlenkiem diwodoru, formalnie zwanego oksydanem. Nie wiem jak można wyciągać wnioski o uzależniającym działaniu nikotyny, jeśli we wdychanym dymie tytoniowym jest oprócz tego związku jeszcze co najmniej 10 tysięcy innych składników. Wiemy z literatury, że w tej mieszaninie są także związki, będące inhibitorami monoaminooksydazy (MAO). o których wiadomo, że w mieszaninie z nikotyną mogą wywoływać uzależnienie. Czy to nam coś mówi o potencjale uzależniającym samej nikotyny? Tak naprawdę nic. Trzeba by przeprowadzić badania kliniczne na ludziach – i to tych, którzy nie są ani nie byli palaczami. Dlaczego nie ma takich badań? Tu niestety odpowiedź jest trudna. Może są, ale nie były publikowane? Jeśli tak – dlaczego?
A tymczasem urzędnicy unijni wiedzą lepiej i każą pisać na opakowaniach liquidu, że nikotyna jest silnie uzależniająca. To ja spytam: a skąd  wiadomo, że silnie uzależnia? Czy są jakieś dane naukowe na ten temat?
Jeśli spyta się ludzi spoza środowiska chmurzących o to, czy nikotyna jest rakotwórcza, większość oczywiście powie, że tak. A wiemy, że to nieprawda. Od czasu publikacji pracy prof. Meyera wiemy też, że dotychczasowe dane dotyczące toksyczności nikotyny były też zdecydowanie przesadzone. I dokładnie tak samo jest z potencjałem uzależniającym nikotyny. Mit przez lata był podtrzymywany, bo tak było wygodnie. Warto zresztą poczytać wywiad z neurologiem Jacques’em Le Houezekiem – znanym francuskim ekspertem od nikotyny, założycielem Society for Research on Nicotine and Tobacco. Jest i drugi ciekawy tekst tego samego autora. Le Houezec uważa, że nikotyna pozbawiona balastu innych substancji obecnych w dymie tytoniowym nie jest bardziej uzależniająca niż kofeina. Jeśli ktoś koniecznie chciałby wykazać, że jest inaczej – badania na stół!
Warto przy okazji zauważyć, że coraz więcej prac medycznych dotyczy pozytywnego działania nikotyny w przypadku niektórych schorzeń związanych z układem nerwowym. Pisałem o tym kilkakrotnie. I tu rodzi się pytanie: czy jakakolwiek komisja etyczna dopuściłaby do takich badań klinicznych na ludziach, gdyby nikotyna silnie uzależniała lub była rakotwórcza? Warto zresztą też przypomnieć, że nikotyna jest obecna w organizmach ludzi praktycznie od zawsze. Ziemniaki, pomidory, bakłażany, kalafiory – wszystkie te produkty spożywcze zawierają nikotynę – o tym też trzeba mówić ludziom.

Reasumując – myślę, że to powinien być jeden z tematów, które powinniśmy poruszać jak najczęściej. Praca u podstaw – edukacja społeczeństwa. Inaczej będziemy mieli nadal wciskaną mantrę o tym, że nikotyna jest straszliwie rakotwórcza i gorsza niż heroina. Trzeba w końcu powiedzieć: dość!

Ceterum censeo Directiva Tobaccorum delendam esse!
(A poza tym uważam, że Dyrektywa Tytoniowa winna być zniszczona!)

 
12 Komentarzy

Opublikował/a w dniu 26 sierpnia 2015 w ogólne

 

Tagi: , , ,

12 responses to “Pora skończyć z mitem uzależniającej nikotyny. Karty na stół!

  1. lukabracci

    26 sierpnia 2015 at 15:12

    Nie wierzę;) Zwierciadło.pl (link w wpisie chemika) odnalazło przyczynę śmierci i wyniszczenia Winstona Churchilla. Nie zgadniecie… to nikotyna:) Ten 91- latek!, mający przecież spokoje ,sielankowe i bezstresowe życie , nie zmagałby się z depresją i żyłby jeszcze z przynajmniej ze 20 lat gdyby nie „wyniszczenie organizmu związane z nikotynowym nałogiem”. Swoją drogą 91-letnia ofiara nałogu nikotynowego (i z pewnością alkoholowego)… nie wiem jak wy, ale ja mogę nawet taki nałóg nawet pokochać:)

     
  2. Ezo

    26 sierpnia 2015 at 18:59

    ” i już 60 mg podane dożylnie powoduje porażenie układu nerwowego i uduszenie, przyjmowana w małych dawkach przyjemnie pobudza. ”

    Hm, hm… jest jakaś różnica między zwapowaniem 60mg a podaniem „dożylnie”? Pomijając to że nie całość zostanie wchłonięta, wychodzi na to że już dawno powinnem być martwy….

    Co za bzdury… ciekawe jakie mają źródła.

     
    • StaryChemik

      26 sierpnia 2015 at 19:01

      Jest różnica – w tempie podania.

       
    • Alan

      31 sierpnia 2015 at 11:40

      Dokładnie, wapujesz pojedyncze dawki. Zakładając, że w jednym buchu masz 1mg nikotyny, przyjmowałbyś jakby 60 kolejnych zastrzyków, z których każdy wyrabiałby tolerancję na kolejne dawki, zamiast jednego z pełną dawką. Chyba, że waporyzujesz 60mg nikotyny „na bucha” – takiego zachowania nie mam zamiaru analizować.

       
  3. Alan

    31 sierpnia 2015 at 11:37

    Wiadomo stąd, że jak tu wielokrotnie pisano i udowadniano, przejście na czystą nikotynę w e-papierosie eliminuje wszystkie skutki odstawienia co za tym idzie, to właśnie ona odpowiada za uzależnienie. Trochę za daleko Pan dziś odleciał.

     
    • StaryChemik

      31 sierpnia 2015 at 12:53

      Czytam to pierwsze zdanie kolejny raz – i nijak go nie rozumiem. Poproszę o przełożenie na język bardziej zrozumiały.

       
      • Alan

        1 września 2015 at 10:10

        Zdanie jest komentarzem do tego fragmentu: „Nie wiem jak można wyciągać wnioski o uzależniającym działaniu nikotyny, jeśli we wdychanym dymie tytoniowym jest oprócz tego związku jeszcze co najmniej 10 tysięcy innych składników. Wiemy z literatury, że w tej mieszaninie są także związki, będące inhibitorami monoaminooksydazy (MAO). o których wiadomo, że w mieszaninie z nikotyną mogą wywoływać uzależnienie. Czy to nam coś mówi o potencjale uzależniającym samej nikotyny? Tak naprawdę nic.”

         
        • Razo

          1 września 2015 at 11:21

          StaryChemik pisze o znanym przez nas potencjale uzależniającym nikotyny. Być może sama jest o wiele mniej uzależniająca niż nam się wydaje i jest tak jak zaczynają pisać naukowcy – że nie bardziej niż kofeina w kawie czy energetykach.

          Nie można porównywać tutaj uzależnienia osób, która uzależniły się m.in. od nikotyny przy pomocy tradycyjnych papierosów, które oprócz samej nikotyny zawierają związki wspomagające uzależnienie od niej samej, do osób, które np. zaczną sobie rzuć gumę z nikotyną, a wcześniej nie paliły.

          Nie zgodzę się również, że przejście na e-p niweluje wszystkie skutki uzależnienia, ponieważ pomimo korzystania z e-p wiele osób nadal ciągnie do tradycyjnych papierosów i wspomina, że brakuję im „tego czegoś” co trudno jest określić – być może to CO, być może coś innego.

          Dużo osób np. nie wykazuje uzależnienia od nikotyny czy papierosów, paląc je „rekreacyjnie”/towarzysko i to zjawisko jest znane, ale jeszcze bardzo słabo zbadane.

           
          • Alan

            2 września 2015 at 07:18

            Dużo osób nie wykazuje uzależnienia od większości zażywanych rekreacyjnie używek, wpada najczęściej grupa najpodatniejszych na działanie danej substancji skuszona efektami do częstszego zażywania. Oczywiście, euforyczna i uspokajająca heroina uzależni o wiele większą grupę osób od pobudzającej i rozdrażniającej nikotyny i z tym nie ma co się spierać.

            Nie zmienia to faktu, że insynuowanie niskiego potencjału uzależniającego nikotyny na blogu mającym przedstawiać obiektywne fakty na jej temat jest, moim zdaniem, przykładem „bycia zmanipulowanym w drugą stronę” a na coś takiego poczułem się zmuszony zareagować.

            Co do odstawienia: jako wieloletni palacz o otwartym umyśle i dobrym podejściu vaporyzatorów nie miałem problemu z przejściem na e-fajkę a następnie logicznym zmniejszaniu dawek nikotyny w celu jej odstawienia. Problemy z przerzuceniem się zauważam szczerse mówiąc jedynie w grupie osób nieprzekonanych do działania e-fajek.

            O tym, jak wielu użytkowników e-fajek odczuwa bóle głowy nie wspominam – zwalmy to jednak na złą waporyzacjację rozkładającą zastosowane substancje na szkodliwe, a nie wpływ samej nikotyny.

            Oczywiście to moje zdanie, i wiem, że Dyrektywę Tytoniową mają Państwo za nic. Nie róbcie tego samego z rozsądkiem.

             
            • StaryChemik

              2 września 2015 at 10:38

              „O tym, jak wielu użytkowników e-fajek odczuwa bóle głowy nie wspominam” – bo i nie ma sensu wspominać, skoro dyskutujemy o uzależnieniu (lub jego braku), a nie o efektach.
              Niczego nie insynuuję – jeśli ma Pan jakieś odnośniki do badań klinicznych dowodzących takiego uzależnienia – chętnie poczytam. Obawiam się jednak, że trudno będzie je znaleźć.
              Przypominam, ze prowadzono badania dotyczące pozytywnego wpływu nikotyny w przypadku niektórych chorób.
              Warto zapoznać się choćby z tym popularnym artykułem:
              http://discovermagazine.com/2014/march/13-nicotine-fix
              Zacytuję fragment:
              „Perhaps most surprising is that, in studies by Boyd and others, nicotine has not caused addiction or withdrawal when used to treat disease. These findings fly in the face of nicotine’s reputation as one of the most addictive substances known, but it’s a reputation built on myth. Tobacco may well be as addictive as heroin, as some have claimed. But as scientists know, getting mice or other animals hooked on nicotine alone is dauntingly difficult. As a 2007 paper in the journal Neuropharmacology put it: “Tobacco use has one of the highest rates of addiction of any abused drug.” Paradoxically it’s almost impossible to get laboratory animals hooked on pure nicotine, though it has a mildly pleasant effect.”

               
            • Razo

              2 września 2015 at 14:14

              Jeżeli nikotyna jest tak zabójczo śmiertelna i tak bardzo uzależniająca – jak to w niektórych badaniach się mówi – jak nawet heroina – dlaczego wszelkie tabletki, gumy do żucia, aerozole itd. można kupić bez recepty w dowolnym wieku?

              Czy ktoś prowadził badania nad siłą uzależniającą nikotyny przyjmowanej w czystej postaci, a nie poprzez palenie tytoniu? Ten artykuł właśnie pisze o pierwszych badaniach, które ukazują, że wcale nie jest tak uzależniająca jak nam się wydaje.

              Ja z wpisu nie wyczytałem żadnej insynuacji. Sam jestem osobą niepalącą i niewapującą, więc nie jestem targetem podatnym na takie nowiny (żeby mi nikt nie zarzucił, że jako osoba uzależniona będę za każdą nowiną, która bagatelizuje mój własny nałóg).

               
              • Alan

                8 września 2015 at 09:16

                Może dlatego sprzedaje się bez ograniczeń, bo najwięcej palaczy zaczyna jako nastolatkowie i utrudnianie im rzucania byłoby działaniem na rzecz Mafii Nikotynowej?

                 

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.